W tym roku, w maju mija czterdziesta rocznica Prymasa Tysiąclecia. Stefan Wyszyński zmarł w maju, rok temu mieliśmy być świadkami beatyfikacji, jednak pandemia pokrzyżowała wszystkie plany. Oczywiście połowa społeczeństwa już nie pamięta Prymasa, coraz mniej osób pamięta jego nominację i niezłomną walkę o Kościół i kraj w mrocznych latach stalinizmu. Nigdy nie czytałam żadnej biografii ani nie oglądałam biograficznego filmu, no prócz tego z Andrzejem Sewerynem, ale to wiadomo tylko jeden epizod z życia. Chciałam się czegoś więcej o tej postaci dowiedzieć, a autorka cieszy się sporą renomą, jeśli chodzi o literaturę faktu.
To nie jest typowa biografia, że urodził się wtedy, w latach takich a takich robił to i to a zmarł tu i tu. Ewa K. Czaczkowska skupia się na czynach, na cnotach, na elementach życia, które tworzyły wielkość Stefana Wyszyńskiego, poczynając od pokory, która ogromnie rzuca się w oczy. Zwłaszcza gdy popatrzymy na butę i pychę obecnych hierarchów, zestawiając współczesnych polskich biskupów ze Stefanem Wyszyńskim, odnosimy wrażenie, że coś poszło nie tak. Ktoś może, tak jak ja, zupełnie nie znać szczegółów życia Prymasa, ale zakładam, że książka może posłużyć jako inspiracja do zmian charakterologicznych. Długo ta książka nie będzie u mnie, gdyż obiecałam ją kilku osobom.
Wspaniała, budująca opowieść podzielona na 12 merytorycznych rozdziałów, dotyczących konkretnego elementu życiu. Mnie bardzo ujął zwłaszcza rozdział o pokorze przejawiającej się w niechęci do bicia się o zaszczyty, może to kolejny dowód na to, że zwykle na najwyższe stanowiska najbardziej zasługują ci, którzy najmniej ich chcą, reakcje na biskupie, czy prymasowskie stanowiska dowodzą ogromu pokory. Bardzo mnie ujęły też miłość i miłosierdzie Prymasa, to jest punkt wyjścia największej ilości dyskusji, które prowadzę dzięki tej książce. Patrzenie na życie prymasa pod kątem ważnych dla niego rzeczy kultu Maryjnego, w końcu wspólne doświadczenie straty matki połączy go z Karolem Wojtyłą, podejmowanie ważnych decyzji w Maryjne święta i dziecięca wiara, naprawdę mogą stać się inspiracją dla wierzących. Na pewno zaciekawi wszystkich rozdział o relacji Stefana Wyszyńskiego i Karola Wojtyły, wokół tego narosło wiele legend, dużo niedomówień, a jak dla mnie to był bodaj najbardziej wzruszający rozdział książki. Dowiedziałam się wiele i uważam, że jest to dobrze napisana książka, nie mogę ocenić jej wiarygodności, bo po prostu za mało wiem o biografii Wyszyńskiego.
Katarzyna Mastalerczyk