Cassie zmienia swoje całkowite otoczenie, przeprowadza się do mieszkania studenckiego i zaczyna nowe życie, które niekoniecznie może jej się spodobać. Zawsze była tą cichą dziewczyną, która wolała przebywać sama ze sobą, w zaciszu czterech ścian niż wśród ludzi, ocierających się o siebie w rytm głośnej muzyki w jednym z nocnych klubów. Spotyka ją jednak miłe zaskoczenie, gdyż mieszkanie z obcymi nie jest wcale takie złe, a spędzanie wspólnie z nimi czasu pokazuje, że mogą sobie ufać, przyjaźnić się oraz nawet dzielić ze sobą pasję…
Auri to chłopak, który ze zwykłego współlokatora, staje się zdecydowaniem kimś więcej dla Cassie. Wspólne zamiłowanie do kostiumów łączy ich ze sobą coraz bliżej, dzięki czemu śmiało, można powiedzieć, że oboje zyskali status najlepszych przyjaciół. Właśnie takich ludzi potrzebujemy w swoim życiu, szczególnie gdy robi się nieciekawie. Dopiero kiedy znajdujemy się w trudnej sytuacji, jesteśmy w stanie powiedzieć, który z bliskich był tym prawdziwym, a który tym na pozór rzeczywistym.
Każdy dzień zbliża Cassie i Auriego do siebie. Stają się sobie coraz bliżsi. Gdy ich relacja zostaje wystawiona na próbę, trzeba podjąć decyzję, czy chcą ciągnąć to dalej, czy zaprzepaścić to, co ich łączy na rzecz tego, co ich dzieli…
Kolejny tytuł Laury Kneidl, który nie zawiódł mnie, ale zdecydowanie zachwycił. Kobieta ma coś tak urzekającego w swoim stylu pisania, że przyciąga do swoich historii niemiłosiernie, przez co traci się rachubę czasu. Bierzesz książkę do ręki wcześnie rano, a odkładasz ją dopiero późnym wieczorem, gdy oczy zdecydowanie mówią \”starczy na dziś i tak dużo przeczytałaś\”. Takim oto sposobem w jeden dzień przeczytałam, nie… nie mogę powiedzieć, że przeczytałam, ja pochłonęłam 3/4 tej książki i łaknęłam więcej. Czułam się jak głodna osoba, która musi zaspokoić swoją potrzebę nasycenia się.
Już w poprzedniej części bardzo polubiłam Cassie i Auriego, uwielbiałam ich historię i byłam jej niesamowicie ciekawa, dlatego tak się cieszę, że miałam okazję poznać ich bliżej, bardziej, lepiej! Uważam, że genialnym pomysłem jest stworzenie serii, w której otaczamy się cały czas w tym samym gronie ludzi, przyjaciół, którzy tworzą wspólną, a jednak osobną całość życia.
Kocham to, że autorka porusza niebanalne tematy, które często są tabu. Przyjaźń damsko-męska istnieje czy nie? Oto jest pytanie! Zawsze byłam zdania, że istnieje, ale tak wiele osób wybijało mi to z głowy i tłumaczyło \”zawsze jedna strona poczuje coś więcej do drugiej, pytanie, czy się przyzna…\” I muszę przyznać, że jest w tym odrobina prawdy, co ukazała nam autorka. Cassie przyjaźni się z Aurim i doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć do niego, ale przez obawę utraty go jako kogoś bliskiego, chowa swoje uczucia do kieszeni i nie wykonuje pierwszego kroku. Biorąc pod uwagę własne doświadczenie, muszę przyznać, że doskonale rozumiem Cassie, bo jestem tak strasznie do niej podobna, iż czasami miałam wrażenie, że czytam o sobie. Było to na tyle realistyczne, że aż czasami przerażające. Autorka doskonale przedstawiła książkową wersję mnie, zmieniła jej tylko imię. Może właśnie dlatego tak bardzo polubiłam główną bohaterkę i tak bardzo byłam ciekawa tego, co wydarzy się dalej i jakie decyzje zostaną podjęte.
Długo myślałam nad tym, jak ja bym postąpiła praktycznie we wszystkich sytuacjach przedstawionych w książce i chociaż nie z każdą się zgadzam, to każdą rozumiałam.
Muszę przyznać, że bardzo podobał mi się fakt, iż relacja między głównymi bohaterami rozwijała się stopniowo, co naprawdę dodało historii jeszcze więcej realnych cech. Czasami czuję się znudzona szablonowym podejściem autorów do miłości pierwszoplanowych postaci. Przez treść się płynie, dzięki czemu strony mijają szybko, a my mamy możliwość bardzo krótkim czasie poznać jak najwięcej szczegółów historii.
Kneidl zaskoczyła mnie tym, w jaki sposób przedstawiła chorobę, z którą na co dzień zmaga się Cassie – cukrzycę. Pokazała ją – w moim mniemaniu – nie jako uciążliwy dla organizmu stan czy obowiązek, lecz jako zwykła codzienność, z którą niejeden z nas ma do czynienia bardziej lub mniej osobiście. Dzięki czemu daje nadzieję na normalne życie.
Jest to słodka książka, w której jednak nie brakuje momentów gorzkich, które ukazują się w postaci sprzeczek, skrywanych uczuć, choroby, balansowaniem między dwoma skrajnymi społecznościami oraz rasizmu…
Książka jest warta tego, aby poświęcić jej chwilę. Nie jest banalna, co w aktualnych czasach powinniśmy cenić. Za ten tytuł, tak samo, jak i za poprzednie, jakie wyszły spod ręki Laury Kneidl, należą się jej ogromne brawa, wykonała kawał dobrej roboty!
\”Jesteś jak \”Władca Pierścieni\” […] Mógłbym Cię czytać setki razy i tysiąc razy oglądać i mimo to nigdy nie uznałbym Cię za nudną. Codziennie odkrywam w Tobie nowe szczegóły i nowe strony, które składają się na całość, którą tak bardzo lubię.\”
Wioletta Dobrzeniecka