Niewielu jest autorów, których książki sprawiają, że sięgam po nie bez chwili wahania. Wśród tych wybranych znajdują się powieści Stephena Kinga, dlatego, gdy wydawnictwo Albatros postanowiło wydać nową powieść pisarza legendy – Później po prostu musiałam po nią sięgnąć.
Na uwagę i wyszczególnienie zasługuje oprawa graficzna polskiego wydania. Przyciąga wzrok pozornym minimalizmem, który przeradza się przy bliższym poznaniu w mnogość szczegółów składających się na niezwykłą całość. Uważam ten zabieg za bardzo udany, ponieważ doskonale koresponduje z treścią samej powieści. Jest też bardziej wysublimowany niż okładka amerykańskiej wersji.
Jamie Conklin, główny bohater jest młodym człowiekiem, który musi dorosnąć dużo wcześniej, niż jego rówieśnicy. Otrzymał bowiem dar, jednocześnie przerażający, ale też mogący w pewnych sytuacjach uratować dziesiątki niewinnych istnień. Nie tylko widzi dusze zmarłych, ale może się z nimi również komunikować. Ba, zmarła sąsiadka udzieliła mu nawet wskazówek względem namalowanego przez niego obrazka. Niestety, nie każdy zmarły jest tak miły. Zwłaszcza jeśli już za życia bez powodu pozbawiał zdrowia i życia przypadkowe osoby. Pojedynek młodego chłopca z ciemną siłą to coś, co może się skończyć śmiercią, obłędem lub unicestwieniem duszy.
Historia jest doskonale opowiedziana i przemyślana w każdym, nawet najdrobniejszym szczególe. Jest to niejako wizytówka Kinga, który bawi się słowami, narzucając tok myślenia, jakim powinien podążać czytelnik w czasie lektury jego powieści.
Mimo że Później ma niecałe czterysta stron, bohaterowie są przedstawieni bardzo kompleksowo, a zarys ich osobowości, przemyśleń, wyborów i poglądów czyni ich niezwykle wyraźnymi, niemal prawdziwymi. Na przykład osobę profesora Burketta z łatwością potrafię utożsamić z wykładowcą, na którego wykłady sama miałam okazję uczęszczać. To właśnie na tym polega magia twórczości Kinga-kreuje bardzo autentyczne postacie, aby później rzucić je w wir niezwykłych wydarzeń.
Mistrz dostarczył czytelnikom bardzo ciekawą historię, która zaskakuje od pierwszych stron powieści. Bardzo spodobał mi się narracja w pierwszej osobie, dodatkowo nieopowiadana z perspektywy osoby znającej zakończenie od samego początku powieści. Tekst jest napisany tak lekko, że mój wzrok dosłownie prześlizgiwał się po kolejnych linijkach.
Niestety, jeśli oczekujecie horroru na miarę Carrie czy Cmętarza zwieżąt to możecie być lekko, podkreślam lekko zawiedzeni. Czytając te wcześniejsze powieści, podrygiwałam na skutek najmniejszego szelestu, a noc spędzona w towarzystwie nie mojego kota (akurat w trakcie lektury Cmętarza) wydawała się czasem spędzonym w przedsionku piekła. Później nie wywołało we mnie takiego zaawansowanego poczucia strachu. Nie mniej jest to rewelacyjna książka, którą z czystym sumieniem mogę polecić miłośnikom gatunku oraz pióra Stephena Kinga.
Monika Hołyk-Arora