Bywa niekiedy tak, że największe sekrety potrafią skrywać ludzie, których doskonale znamy, co do wiarygodności, których nie mamy żadnych wątpliwości. Najbardziej dziwi, a niekiedy boli to, że nie potrafią się oni przed nami otworzyć, że całymi latami skrywają prawdę, której wypowiedzenie mogłoby zdjąć z nich ciężar kłamstwa czy konieczność manipulowania informacjami. Warto jednak zastanowić się nad pobudkami takiego zachowania, zanim jeszcze zaczniemy ich osądzać. Niekiedy bowiem lepiej zamknąć za sobą pewien rozdział w życiu i zacząć go na nowo.
Tak właśnie zrobił doktor Linde, wielokrotnie odznaczony za zasługi na polu walki. Zamiast walczyć, wolał występować w roli lekarza wojskowego, a najlepiej nie wracać do przeszłości, koncentrując się wyłącznie na prowadzonej przez niego praktyce i wychowaniu córki. Mimo iż jego związek z matką dziewczynki jest już od dawna fikcją, a jej liczne zdrady już dawno sprawiły, że stracił do niej szacunek, to dla Karli zrobi wszystko. Szczególnie że to dobrze ułożona dziewczynka o dobrym sercu, która potrafi ciężko pracować i jest bardzo ambitna. Przez kilka lat nauki angielskiego dowiodła, że potrafi być pilną słuchaczką, mimo iż w tamtych czasach to raczej francuski był tym językiem, którego uczyły się panienki z dobrych domów. Doktor Linde jakby przewidział, że znajomość tego języka u córki wiele zmieni.
Doktora Linde i jego rodzinę poznajemy za sprawą wyjątkowej powieści autorstwa Marzeny Rogalskiej, której pierwszy tom pt. “Czas tajemnic”, przenosi nas do lat 30. ubiegłego stulecia. Niezwykły cykl “Karla Linde” jest prawdziwą gratką dla tych wszystkich czytelników, którzy chętnie sięgają po sagi rodzinne, doceniają plastyczny język i potrafią doskonale odnaleźć się w klimacie dawnego kraju i artystycznej bohemy, oraz doskonale się czują zarówno na salonach, jak i w majątkach ziemskich, galopując konno.
Towarzyszymy Karli w jej dorastaniu, ze zdumieniem i podziwem obserwując, na jak wyjątkową młodą kobietę wyrasta. W jej sercu nie ma zawiści, zazdrości, nie ma też buntu, mimo iż jest wychowywana według ściśle określonych zasad, zaś matka właściwie w tym procesie wychowawczym nie uczestniczy. Karla doskonale zdaje sobie sprawę, że pomiędzy rodzicami nie ma miłości, a jej matka jest próżną i kapryśną istotą, która potrafi okraść nawet własną córkę. Ojca natomiast uwielbia nawet wówczas, kiedy odkrywa, że ten skrywa wiele tajemnic, a jego zachowanie jest niekiedy niewytłumaczalne, jak w trakcie pogrzebu Piłudskiego. Darzy wielkim uczuciem również babkę, uwielbia też spędzać wakacje na wsi.
W tym roku mają być one szczególne, bowiem nie dość, że skończyła już szesnaście lat i przestała być oficjalnie traktowana jak dziecko, to jeszcze ma towarzyszkę, z którą może spędzać czas. Katherine przyjechała wraz z ojcem z Anglii, a doktor Linde zaproponował jej gościnę… Mimo iż można odnieść wrażenie, że akcja książki nie jest zbyt wartka, to jednak nic podobnego. Każdy dzień Karli wypełniony jest bowiem młodzieńczymi rozterkami, wyzwaniami, przemyśleniami.
Czytelnik zaś zatapia się w tę historię z prawdziwą przyjemnością, powracając do czasów, kiedy wartości coś znaczyły. Silnie zarysowana postać doktora pozwala nam dopatrzyć się w nim wzoru mężczyzny, który zdobył swoją postawą szacunek i był niezłomny w swoich działaniach. Jego stosunek do ludzi budzi podziw, zaś do córki – wręcz zazdrość, doskonale bowiem pasuje do niego określenie prawy człowiek. Również Karla jest postacią nietuzinkową, zwracającą uwagę między innymi swoim podejściem do nauki i życia. Daleko jej do pustej panienki z dobrego domu, a pragnienie przystąpienia do matury rok wcześniej i podjęcia studiów, tylko to potwierdzają. Sama książka jest równie interesująca, jak jej bohaterowie, zatem po zakończeniu lektury możemy tylko z niecierpliwością czekać na kolejny tom!
Justyna Gul