Chyba w każdym dorosłym skrywa się małe dziecko, które od czasu do czasu chciałoby zanurzyć się w świat fantazji i przeżyć niezapomnianą przygodę. Właśnie dlatego skusiłam się na Wszechmrok. Potrzebowałam książki, która pozwoli mi choć na chwilę wrócić do czasów beztroskiego dzieciństwa, gdy jedynym (nielubianym) obowiązkiem było sprzątanie pokoju, za to wyobraźnia nie znała granic.
Przyznam, że po przeczytaniu pierwszych stron odrobinę zwątpiłam, czy faktycznie znajdę we Wszechmroku to, czego szukałam i oczekiwałam. Pierwsze rozdziały były dla mnie nudne i takie trochę przydługie jak na książkę dla dzieci. Niemniej niczym Włóczykij, przeprawiałam się przez nieznane mi morza słów i odkrywałam coraz to ciekawsze fabularne lądy, by zbliżając się do nieuniknionego końca, pozostać pod silnym urokiem historii Abi Elphinstone.
Z każdą kolejną przewróconą stroną odkrywałam coraz więcej magii w piórze autorki, które powoli, acz sukcesywnie, nabierało rozpędu i niczym główna bohaterka czarująca na morzu, czarowała coraz intensywniej i barwniej ubierając opisy w słowa, które w mgnieniu oka przenosiły w miejsca przez nią wykreowane. Nie powiem, by były to miejsca, które zapierały dech w piersiach, raczej wzbudzały grozę, ale i podziw. Podziw dla wyobraźni autorki. I jej umiejętności malowania słowami.
Wszechmrok to zdecydowanie opowieść dla nieco starszych dzieci, które lubią przygody, ale i nie boją się strasznych miejsc i potworów, których, jak wspomniałam, jest bez liku. Jednak co ważniejsze, a raczej najważniejsze w tej książce, to morał, jaki płynie z tej historii. Pokazuje on, że w życiu nie liczą się najwyższe noty w szkole, a realne umiejętności i odwaga, by kroczyć swoją ścieżką i odkrywać to, co nieznane. Powieść Abi Elphinstone to także opowieść o sile przyjaźni i jej niełatwych początkach oraz o tym, jak istotne w życiu człowieka jest wsparcie bliskich i wiara w siebie.
Wybór książek dla dzieci to nie lada sztuka w czasie, gdy księgarniane półki są niemal co chwilę zalewane dziesiątkami nowych tytułów. Wyłowić pośród nich jakąś perełkę jest trudne, ale gdy już się to uda, trzeba mocno zaciągnąć wędkę i jak najszybciej kręcić kołowrotkiem, by zdobycz nie wymsknęła nam się z rąk (i literackiego haczyka). Wszechmrok, choć początkowo nudnawy, okazał się szalenie wartościową książką, która powinna pojawić się w każdej domowej biblioteczce, z której korzystają młodzi czytelnicy.
Michalina Foremska