“Gdyby nasze mózgi były na tyle proste, by dało się je zrozumieć, my nie bylibyśmy na tyle mądrzy, by je rozpracować.”
Ciekawie zaprezentowany materiał o myślach naukowych krążących wokół zagadnień pracy mózgu. David Eagleman pisze przystępnie, koncentruje się na kluczowych przekazach, ale również wzbogaca je ciekawostkami, anegdotami, przykładami, cytatami, wynikami badań i eksperymentów. Dzieli się z czytelnikami spostrzeżeniami, poddaje je pod rozwagę, zachęca do ich interpretacji. Nie brakuje kolorytu w postaci odwołań do pionierskich ujęć badania umysłu. Wszystko w przyjemnym i przyjaznym klimacie, bez naukowego żargonu.
Publikacja podzielona na siedem części, plus bibliografia i indeks. Aby przejść do następnego rozdziału, trzeba zapoznać się z poprzednikiem, ponieważ odwołuje się do wielu wysuniętych wniosków i podsumowań. Podoba mi się to, że autor nie ukrywa dużego stopnia niepewności w definiowaniu zjawisk i procesów związanych z funkcjonowaniem mózgu. Podkreśla istnienie ogromu obszarów, do których naukowcy jeszcze nie zajrzeli, lub z którymi wciąż się nie uporali w jednoznacznym wyniku. Mózg, jako centrum układu nerwowego, to spore wyzwanie do obserwacji, analizy i eksperymentowania. Mam wrażenie, że jeszcze kilka pokoleń minie, zanim zbliżymy się do jego głębszego poznania, nie tylko w perspektywie biologicznej, ale również psychologicznej.
Autor atrakcyjnie omawia uświadomione i nieuświadomione obszary pracy mózgu, podkreśla ich niezależność, ale też punkty styczne. Pokazuje, że świadomość to zaledwie wierzchołek góry lodowej, najmniejszy trybik w mózgu, do której się odwołujemy w codzienności. Znacznie więcej dzieje się w ukrytych i niedostępnych dla nas zakamarkach umysłu, będących odrębnymi systemami pracującymi w tajemnicy. Właśnie one rządzą nami incognito. Wychodzi od tematyki doświadczeń jako świadectwo zmysłów, dla lepszego ich zobrazowania proponuje szybkie mini eksperymenty. Co prawda, wcześniej już się z nimi zetknęłam, to jednak z uśmiechem do nich podeszłam. Fascynujące, jak dajemy się złapać w pułapkę złudzeń optycznych i luk w widzeniu.
Następnie Eagleman przechodzi do rozważań o rozumowaniu, przepaści między tym, co wiemy, a tym, czego jesteśmy świadomi, pamięci proceduralnej i ukrytej. Zjawisk torowania, elastyczności przyswajania informacji, efektu czystej ekspozycji i prawdy utajonej. Rodzaje myśli, które da się pomyśleć, to zajmujące zagadnienia, niestety zbyt ogólnie je potraktowano, liczyłam na więcej odkrywczych myśli. Pokazanie mózgu jako grupy współzawodników, często skonfliktowanych, pasjonuje i zaskakuje. Oddzielenie rozumu i emocji, prawej i lewej półkuli, nauki i introspekcji, warto temu się przyjrzeć. Cieszy mnie, że uwzględniono zagadnienia rezerwy poznawczej.
Nie przekonał mnie rozdział o odpowiedzialności prawnej, tematyka ciekawa, lecz napuchła od powtarzających się spojrzeń i refleksji, uzasadnienie tezy nie wspierają silne argumenty, bardziej opisowo niż konkretnie. Nie ulega jednak wątpliwości, że wskazanym jest zastanowić się nad przytaczanymi opiniami, powiązaniami ze społecznymi realiami i możliwościami. Finalna część podsumowuje istotę poruszanych problemów, wskazuje też pozytywne aspekty detronizacji idei strategicznych dla rozwoju cywilizacji myśli ludzkich.
Eagleman uzmysławia, że fraza “poznaj siebie” nabiera nowego znaczenia. Czy mamy duszę niezależną od fizycznej materii, czy raczej tworzymy skomplikowany biologiczny koktajl mechanicznie produkujący sny, przekonania, poglądy, nadzieje, aspiracje, pragnienia, humor i namiętności? Czy widzimy świat, czy to, co każe nam widzieć mózg subiektywnie generujący poprzez obszary, do których nie mamy dostępu?
Izabela Pycio