Psycholog śledczy Hubert Meyer jest jak taki gość co miał szczęście i nie miał szczęścia. Podobno jak byłam dzieckiem opowiadałam dowcip o takowym, który to miał, to nie miał szczęścia, podobno nikogo to nie bawiło a śmiali się z emfazy z jaką opowiadam i reakcji słuchającego. A ze mnie śmieją się do dziś. I tak jest z Meyerem, nie ma szczęścia bo w czasie jazdy strzela mu opona, ma szczęście bo nie ginie, nie ma szczęścia bo rozbija samochód, ma szczęście… rozumiecie już? W każdym razie na fali pecha/farta trafia na sprawę zwłok w zabytkowej kamienicy w centrum Katowic i współpracować będzie z dochodzeniowcem Szerszeniem – nazwisko wiele mówi i z panią prokurator Rudy. Mam babeczka ognisty temperament. Okazuje się, że chociaż trup jest jeden, wątków splątanych jest jak nakichał, a sporo z nich prowadzi to morderstwa sprzed wielu lat, gdy podobno mitycznie bogaty dentysta został zamordowany w noc sylwestrową. Tylko jaki to ma związek skoro morderca dentysty siedzi? Ha! To tylko jeden z problemów do wyjaśnienia. Naprawdę będzie się działo.
No, z tą książką poszło mi prędko. Fakt, że pomocne były zatoki, a właściwie jedna zatoka szczękowa, która unieruchomiła mnie w łóżku i uznałam, że nie będę się mordowała w pionie, skoro mogę zdrowieć i czytać dobrą książkę – to jest mądre podejście!!
A książka zachęca do czytania. Bonda umiejętnie łączy wątek kryminalny z ciekawym tłem obyczajowym. Meyer – ten dziwkarz, znajduje sobie nową fascynację, ale nie wychodzi na szuję, to rzadkie i cenne u mężczyzn. Sprawa kryminalna, zaś jest tak poplątana, że chociaż starałam się ze wszystkich sił znaleźć mordercę, to pod koniec byłam otumaniona jak sanacyjny chłop. Muszę to zakończenie jeszcze przemyśleć. Autorka zadała mi ćwieka.
Wiem, że o powieściach Katarzyny Bondy są skrajnie różne opinie, ja należę do zwolenniczek, kolejny raz wyrażę smutek i ubolewanie, że nie pokłoniłam się w pas autorce na Targach? zdaję sobię sprawę, jednak, że saga o Saszy może wydawać się przegadana, ta o Hubercie jest moim zdaniem bardziej konkretna, mniej bohaterów tylko epizodycznych, ale z długimi historiami. Wszystko jest bardziej, zwarte wyciśnięte. Jakieś dłużyzny znalazłam może w jednym miejscu. Nie mam zastrzeżeń. Oczywiście nikogo nie będę przekonywać, namawiać de gustibus, etc., etc. Tę trylogię polecam! Bez zastrzeżeń.