Trzecia część cyklu o Dzikich
kartach – ludziach przemienionych przez takizjański, kosmiczny wirus – była
jedną z bardziej wyczekiwanych przeze mnie książek na polskim rynku
wydawniczym. Patrząc na wysokie oceny poprzednich części trudno się temu
zresztą dziwić.
15 września obchodzony jest w
Nowym Jorku jako Dzień Dzikiej Karty. To czas świętowania, ale i zadumy nad
losem tych, którzy za zarażenie wirusem zapłacili najwyższą cenę. W 40.
rocznicę wybuchu wirusa świętowanie zapowiada się szczególnie dobrze, jednak
pod ziemią jest ktoś, kto za wszelką cenę zrobi wszystko, by zamienić ten dzień
w pasmo nieszczęść. Asowie i dżokerzy będą musieli stanąć ramię w ramie do
walki ze złem.
Dzikie karty oraz Wieżę Asów
przeczytałam jednym tchem, kiedy więc zauważyłam, że Szalejący dżokerzy mają inną
budowę rozdziałów niż dwie poprzednie części – zamiast opowiadań mamy tutaj
pełnoprawną powieść – poczułam wielką radość. Oto bowiem okazało się, że może
być jeszcze lepiej niż w poprzednich częściach. Dopiero zmiana formy pokazała
bowiem w pełnej krasie umiejętności i kunszt pisarski twórców, a co za tym
idzie po prostu mnie urzekła.
Efekt? Kilkaset stron przeczytane
w niespełna dwa dni, kosztem snu i niektórych obowiązków. Trzeci tom serii
okazał się być zdecydowanie najlepszym. Spotkamy tu zarówno znanych nam już z
poprzednich części bohaterów, jak też zupełnie nowe postacie, których działania
okażą się być równie ważne dla rozwoju fabuły. Cała akcja rozgrywa się w ciągu
24 godzin, więc momentami czytelnik może mieć poczucie zadyszki, o którą
niełatwo w pościgu za tak niezwykłymi bohaterami.
W książce zadbano nie tylko o
wątek główny, ale również o wiarygodne wątki poboczne. Znajdzie się miejsce na
strach, zazdrość, przyjaźń, pożądanie i prawdziwą miłość, choć wszystkie te
uczucia przybierać będą odrobinę inną postać od tej, do której przywykliśmy w
naszym świecie. Widać, że twórcy przyłożyli się nie tylko do tych
najważniejszych elementów, ale do każdego szczegółu – a po tym najlepiej
rozpoznać kunszt i umiejętności autora.
Ostatnio wydany tom opowieści o
asach i dżokerach to absolutny must-read dla wszystkich, którzy zapoznali się z
poprzednimi częściami. Autorzy pod przewodnictwem George R.R. Martina trzymają
wysoki poziom, narzucony w poprzednich częściach, a wyniki ich współpracy są
naprawdę oszałamiające. Gorąco polecam!
Dominika Brachman