Początek
pierwszej wojny światowej przyniósł koniec pewnej epoki. Lubię
czytać o Anglii tamtych dni. Serial Downton
Abbey
pokazał mi piękno tamtych dni i bolesne zderzenie z
rzeczywistością, które przyniosła wojna. Takie walory znalazłam
również w serii powieści o Rutherford Park. Te książki to
świadectwo zmieniających się dni, odchodzenia do lamusa, pewnych
wartości i zasad, które ongi wydawały się niezmienne. Chciałabym
Wam opowiedzieć o trzeciej książce z cyklu. Bramy
Rytherford Park
zamykają trylogię, czy sprostały, wysoko zawieszonej poprzeczce?
Trwa
wojna, życie Cavendishów, od dawna nie jest spokojne i
uporządkowane jak było przed wojną. No dobra, przed wojną to były
pozory, których teraz brakuje. Octavia coraz mniej dba o pozory,
uczucia męża, który niegdyś złamał jej serce, niemalże już
jej nie obchodzą. Łączą ich tylko dzieci. Syn, przebywa we
Francji i szkoli lotników. Charlotte wychodzi za mąż, za
niewidomego żołnierza, który na wojnie postradał wzrok. Jednak
sielanka małżeńska nie jest tak słodka, jak dziewczyna sobie to
wyobrażała. Louisa, zaś wraca z ojcem do opustoszałego Rtuherford
Park i nosi w sercu tajemnicę, która pomimo zmieniających się
szybko czasów, może i tak przyprawić rodzinę o zawał. Wszystko
się zmienia, nie wszystko na lepsze.
Jestem
trochę zawiedziona, niedopieszczona, tą częścią. Jednak pierwszy
tom był zdecydowanie najlepszy. Tom trzeci, chociaż odnajdujemy w
nim znanych bohaterów, poznajemy nowych, jest pozbawiony tej
cudownej atmosfery, która sprawiała, że tom pierwszy po prostu się
pochłaniało jednym tchem. Trzeci tom już mniej mnie angażował,
nie pochłonął mnie, tak jak poprzednie. Czytałam trochę z
obowiązku, żeby doczytać do końca, wiedzieć jak to się wszystko
skończy.
Jest
sporo wojny, a chociaż I wojna światowa, została niejako w naszej
pamięci wyparta przez krwawą następczynię, to jednak we Francji
jest wiele grobów poległych w Wielkiej Wojnie, wiele bezimiennych
mogił, wiele miejsc pamięci. Dzięki tej książce, możemy poczuć
klimat okopów, dramat wojny, nie tylko z alianckiej strony.
Ta
powieść jest ciekawa, pokazuje zmianę stosunków społecznych,
sposobu myślenia, procesy które zwykle przebiegały niezauważalnie,
tymczasem, za sprawą wojny nabrały dynamizmu i ten świat,
faktycznie zmieniał się w oczach. To co pół wieku wcześniej,
karane byłoby odosobnieniem, ostracyzmem, stawało się, może
jeszcze nie normą, ale po prostu było akceptowalne. Z tego
chociażby powodu, warto po tę książkę sięgnąć, no i by
dowiedzieć się, co dalej z bohaterami. Chociaż, czegoś mi w tej
książce jednak zabrakło.
Katarzyna Mastalerczyk