Bodo
tu, Bodo tam, premiera tak rozreklamowanego serialu, mającego
przybliżyć postać bożyszcza międzywojnia, sprawiła, że na
półkach księgarni zaroiło się od Eugeniusza Bodo. Jego nazwisko
chyba od siedemdziesięciu lat, nie pojawiało się tak często i tak
masowo. Kasiek, jak przystało na prawdziwego detektywa, udał się
na poszukiwania Bodo-biografii idealnej. Serial mnie od siebie
odrzucił, może nadrobię, gdy ten szum umilknie. Jak na razie
Eugeniusza Bodo mam dosyć, nie tylko dlatego, że z niego taki
zimny drań.
Anna
Mieszkowska wespół z Wydawnictwem Marginesy oddaje do rąk?
książkę. Według tytułu z okładki ma być to zapis relacji Bodo
i gwiazd, jednak prawdziwy tytuł znajdujemy na drugiej stronie i to
gdy przymkniemy oko na te woły Bodo
wśród gwiazd
o wiele prawdziwszy jest ten mniejszy podtytuł Opowieść
o losach twórców przedwojennych kabaretów
nie wiem dlaczego, uważa się czytelników za ludzi mało
spostrzegawczych i uważa, że jak się walnie nazwisko Bodo na
okładce, da jego twarz, to ludzie połakomią się na wszystko. Skąd
pomysł, że czytelnika losy przedwojennego kabaretu nie obchodzą?
Bez przedwojennych kabaretów nie byłoby fenomenu Bodo, nie byłoby
całej tej sławy, barwnych, nieco szalonych, lat dwudziestych i
trzydziestych. Bo moi drodzy to nie jest biografia Eugeniusza Bodo,
Bodo
wśród gwiazd
to historia ludzi przedwojennej sceny, tych bardziej znanych jak
chociażby Eugeniusza Bodo, Hanki Ordonówny, Lody Halmy, czy mniej
znanych Konrada Toma, Zofii Terne. O nich teraz nie jest głośno,
ale nie znaczy, że byli nudni.
Mam
żal do wydawnictwa, że robi w balona. Wprowadza mnie w błąd.
Bardzo nie lubię, gdy blurbem, okładką, lub tytułem jestem
oszukiwana. Całe szczęście, że ta książka jest fantastycznie
napisana, a u autorki widać pasję i wielką ciekawość
międzywojnia. Książka jest bogato ilustrowana, cała taka w
klimacie art. Deco, czyta się ją świetnie, ale gdybym miała
ocenić zgodność treści z tematem… byłoby tragicznie.
Nie
lubię dwudziestolecia międzywojennego, ale ta książka jest
fascynująca. Dobrze napisana, ciekawa. Ona obroni się treścią,
trzeba tylko dać jej szansę! W książce znajdujemy strony z
przedwojennych gazet, dodaje to autentyczności oraz wprowadza do
książki dodatkowe nuty humorystyczne, bo styl Tyl artykułów, bywa
przezabawny. Moim zdaniem książka jest idealną pozycją dla ludzi
kochających międzywojnie, jak również stare kabarety, stare kino.
Wydawcy dajcie tym ludziom wybierać świadomie.
Cudowna,
ale tytuł ma tyle wspólnego z treścią, co ja z Madagaskarem.
Katarzyna Mastalerczyk