Świat czekał na takiego
Batmana. Batmana, którego stworzył Zack Snyder, reżyser
takich dzieł jak 300,
Watchmen. Strażnicy,
czy Człowiek ze stali.
Ten ostatni film trudno zaliczyć do udanych, szczególnie przez
(moim zdaniem) kiepski montaż. Jednak wiadomość, że to właśnie
ten reżyser będzie odpowiadał za ukazanie jednego z najbardziej
epickich filmowych starć mojego życia nie była dla mnie
druzgocąca. Mój brak obaw okazał się słuszny bowiem Snyder
stworzył naprawdę godne podwaliny dla Ligi sprawiedliwych
i wyciągnął z głównych bohaterów esencję tak dobrze widoczną
na ekranie. Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że dla mnie film
Batman vs Superman: Świt sprawiedliwych
stanowi naprawdę doskonałą rozrywkę. Oczywiście nie pozbawioną
wad, które najbardziej wymagających widzów mogą rozczarować. Na
szczęście na filmy o superbohaterach wybieram się wolna od
jakichkolwiek uprzedzeń oraz oczekiwań, choć nie znaczy to że
zadowalam się byle czym. Staram się po prostu wyciągać z takich
filmów to co najlepsze, bym podczas seansu mogła odczuwać
nieskrępowaną radość wynikającą z możliwości oglądania na
srebrnym ekranie przygód moich ulubieńców jakby żywcem wyciętych
z kart komiksów.
Film
zadebiutował na ekranach kin w marcu (świat) i kwietniu (Polska)
2016 roku, a 17 sierpnia 2016 roku odbyła się jego premiera na DVD
oraz Blu-ray (Galapagos Sp. z o.o.) (w tym w rozdzielczości 4K na
Ultra HD Blu-ray), przy czym widzowie posiadający odtwarzacz Blu-ray
mogą cieszyć się dodatkowymi 30 minutami filmu, zawierającymi
sceny wycięte. Ja miałam przyjemność obejrzeć ten film w kinie,
a następnie w domu w świetnej jakości Blu-ray i muszę przyznać,
że niektóre sceny usunięte z wersji kinowej są ciekawe i mogą
wyjaśnić drobne nieścisłości fabularne. Powrót do snyderowskiej
wersji świata podzielonego na zwolenników i przeciwników
superbohaterów oraz ich supermocy, których używanie zbyt często
kończy się jeszcze większymi katastrofami, było dla mnie naprawdę
wspaniałym przeżyciem.
Fabuła
jest dosyć banalna. Dwóch herosów ? jeden z nich jest
nadczłowiekiem, moc drugiego bierze się przede wszystkim z
nieprawdopodobnej inteligencji ? stają naprzeciw siebie w walce,
która raz na zawsze ma oswobodzić społeczeństwo z ingerencji
superbohaterów. Jednak tam gdzie pojawia się ogromne
niebezpieczeństwo, które zagraża jestestwu całej planety, nie ma
miejsca na bratobójczą
wojnę. Batman i Superman muszą stanąć po tej samej stronie
barykady. Wspierani przez piękną i tajemniczą Wonder Woman stawią
czoło istocie z innej planety. Ta walka da początek czemuś
wyjątkowemu…
Oglądając ten
film po raz kolejny, tym razem już na spokojnie, w domowym zaciszu
nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to typowy przykład produktu,
który haters gonna hate (w
dosłownym tłumaczeniu: nienawidzący będą nienawidzić).
Jak już wspomniałam zawiera on parę fabularnych luk i kilka
błędów, ale fala krytyki jaka wylała się na tę produkcję jest
i chyba pozostanie dla mnie niezrozumiała. Ben Affleck w roli
Batmana jest niesamowity ? zupełnie jakby właśnie na ten angaż,
na to wcielenie czekał. Henry Cavill jest z kolei znośnym
Supermanem (w moim słowniku znaczy to tyle, że bywało gorzej, a
samego Supermana nigdy zbytnio nie lubiłam). Największym
rozczarowaniem wydaje się więc być Jesse Eisenberg w roli Lexa
Luthora… cóż trudno jest przebić wybitnego Michaela Rosenbauma
grającego Luthora w mniej wybitnych Tajemnicach
Smallville. Reszta obsady
również trzyma poziom. Może nieco więcej spodziewałam się po
Gal Gadot w roli Wonder Woman, ale ostatecznie dostała już swój
film, więc liczę że pokaże za jakiś czas pełnię umiejętności
aktorskich.
Jeśli zaś chodzi
o techniczne aspekty tej produkcji, to prezentuje ona typowy styl
kina zerowego. Trudno powiedzieć, żeby Batman vs Superman
był czymś więcej niż typowym
widowiskiem popkulturowym. Montaż jest poprawny, a ścieżka
dźwiękowa spełnia swoją rolę. Zdecydowanie jest to film, który
powinien znaleźć się na półce miłośników komiksów
przeniesionych na duży ekran. Moim skromnym zdaniem, klimatem biję
na głowę świetnie przyjętą Wojnę bohaterów
ze stajni Marvela, która oczywiście także mi się podobała, choć
również mogłaby być przykładem filmu, w którym popełniono
błędy…
Żaneta Fuzja Wiśnik