W życiu każdy planuje, na tym opiera się nasze życie. Na dążeniu do wcześnie obranego celu. Jedni chcą mieć udaną pracę i satysfakcję z życia zawodowego, inni zupełnie inaczej – pragną sukcesu w życiu prywatnym, uczuciowym. Jednak właśnie uczuć nie da się zaplanować. Nie da się rozkazać własnemu sercu w kim i kiedy ma się zakochać, nie ma terminu ważności uczuć, ani niczego co pozwoliłoby nam łatwiej żyć.
Urodziny nie zawsze są czymś ważnym, czasem ktoś nie ma życzenia ich obchodzić, a nawet o nich pamiętać. Szczególnie, gdy w przeszłości stało się coś, co zmieniło nasz stosunek do świata. Tak właśnie było z Holly, data jej narodzin przestała mieć jakiekolwiek znaczenie, gdy zmarła jej matka. Zamiast radości raz w roku pozwalała sobie na chwilę słabości i na żałobę. W pozostałe 364 dni była silną, niczym nieprzejmującą się kobietą – architektką – pracującą w jednej z najbardziej szanowanych firm w Sydney. Zaplanowała swoje życie od A do Z, wszystko miało swoje miejsce i nie miało prawa przesunąć się chociażby o 1 mm, ale przecież nie wszystko toczy się tak jakbyśmy chcieli, prawda?
Dwudzieste piąte urodziny dziewczyny były tym dniem, który spowodował, że ułożony jak dotąd scenariusz przestał trzymać się skryptu. Przypadkowe spotkanie z Ryanem wywraca jej uporządkowany świat do góry nogami, rozpoczynając w nim jeden, wielki chaos. Chłopak jest zupełnym przeciwieństwem dziewczyny, niczego nie planujący, szalony i przebojowy, dostający zawsze to, czego pragnie. Tym razem jako swój cel do zdobycia wybrał Holly.Czy ich relacja ma prawo bytu, czy możliwe jest szczęśliwe zakończenie jak z bajki, pomimo tego, że ani jedno z nich nie wierzy w miłość z happy endem?
Główna bohaterka toczyła bardzo spokojne życie, które sprawiało jej wiele radości, szczególnie przez to, że miała ze sobą kochającą rodzinę i wszystko dzięki temu wydawało się być łatwiejsze. Jeden dzień, jedna chwila, jedna choroba spowodowała, że wszystko przestało mieć jakikolwiek sens. Wieść o wykryciu u matki raka, nie przyniosła ani grama radości, spowodowała smutek, żal i łzy, które nie ustępowały przez długi czas, szczególnie, gdy śmierć przyszła w dzień urodzin Holly. Taka tragedia może spowodować uczucie niesprawiedliwości, niezrozumienia jak i odebrać jakiekolwiek chęci do świętowania kolejnego przeżytego roku. Wszystko powoli zaczęło nabierać szarych barw, bo zabrakło tej jednej ważnej osoby.
Holly patrzyła na cierpienie swojego ojca, po utracie swojej ukochanej. W tym dniu postanowiła sobie, że nigdy nikomu nie odda swojego serca, bo nigdy nie będzie chciała, aby ktoś czuł tak ogromny ból z jej powodu.
Na pozór prosty do wykonania plan szybko się komplikuje, w momencie poznania Ryana, który będzie chciał zdobyć serce dziewczyny.
Autorka stworzyła niebanalnych bohaterów, którzy są niezwykli w tym jacy są normalni. Nie mają wyimaginowanych cech, które nieczęsto spotyka się w życiu realnym. Jest wręcz przeciwnie. Holly i Ryan są zwykłymi ludźmi, toczącymi można śmiało rzec przeciętne życie. Stają sobie na drodze, aby na pozór idealny świat mógł się trochę skomplikować i wyciągnąć ich z życia zawodowego ku odrobinie radości z bycia sobą.
Pomimo tego, iż książka wydaje się być dość przewidywalna i schematyczna, nie byłam w stanie przestać czytać ot tak, zawsze musiałam doczytać do końca rozdziału, akcji, sytuacji, będąc coraz bardziej ciekawsza wydarzeń, które były coraz bliżej.
Styl autorki jest lekki, urozmaicony, niebanalny. Dzięki temu przez opowieść się płynie, a czytanie nie męczy i nie nudzi. W rozmowach głównych bohaterów widać pociąg nie tylko fizyczny, ale również i psychiczny.
Jest to intrygująca historia dwójki ludzi, którzy spotykając się, musieli po raz kolejny ułożyć plan na własne życie.
Książka porusza trudne tematy, jakim jest choroba nowotworowa oraz utrata bliskiej nam osoby, pokazuje jak pomimo utrudnień można ułożyć sobie życie, oraz gdzie szukać pomocy w danej sytuacji. Uważam, że to bardzo ważne, aby literatura uczyła nas o tym, co kiedyś może spotkać nas lub kogoś z naszego otoczenia.
Wioletta Dobrzeniecka