Napisanie dobrej baśni lub bajki wcale nie jest rzeczą łatwą, a jednak George\’owi R. R. Martinowi udało się spieprzyć po całości. Niektórych może to dziwić, ja również byłam zaskoczona, ponieważ tego, czego nie można odmówić znanemu pisarzowi, to niesamowitej umiejętności tworzenia nowych rzeczywistości. Światów tak dobrze wykreowanych, że aż ma się wrażenie, że istnieją naprawdę. Przepełnione magicznymi stworzeniami i krwawymi bitwami, uniwersum Westeros zebrało rzeszę fanów, a jednak mam wrażenie, że \”Lodowy Smok\” został potraktowany po macoszemu.
Adara jest niezwykłym dzieckiem. Urodzona na dalekiej północy w najmroźniejszą zimę, jakiej nie zaznano od stuleci, gdy na niebie widziano bestie, których nigdy nie udało się pokonać lub oswoić, przyjściem na świat odebrała drugie życie. Jej serce jest obojętne wiośnie, a także zwyczajom, które sprawiają radość innym dzieciom, nie znajduje miejsca na uczucie do rodziny i jedyne czego pragnie, to kolejnej zimy. Gdy spada śnieg i chłód jest nie do wytrzymania, na jej twarz wreszcie wkrada się uśmiech. Wszystko za sprawą lodowego smoka, który każdego roku – od dnia jej urodzin, aż do stopnienia pierwszego płatka śniegu – odnajduje ją na polach, aby razem latać po zimnym niebie. Adara jest wyjątkowa, jest piękna w odległy sposób, jej skóry nie parzy mróz, myśli poświęca stworzeniom wyciosanym z lodu, a mimo to autor zdecydował, że w czasie wojny porzuci ona własny świat i zmierzy się z zagrożeniem, które nie jest jej przeznaczone. Co więcej, zrobi to kosztem jedynego przyjaciela i siebie.
Mówi się, że jest to skromna opowieść o przyjaźni i poświęceniu, jednak ja odbieram ją inaczej. Myślę o niej jak o zbrodni przeciwko niepowtarzalności, ponieważ naprawdę staram się odnaleźć w niej morał, a tymczasem wszystko o czym myślę przepełnione jest goryczą. Czy o to chodzi, aby poświęcać wszystko co kochasz dla tego, co powinieneś darzyć uczuciem? Być jedynie takim, jakim chcą cię widzieć? Czy należy przestać być sobą, aby inni mogli cię pokochać? Nie rozumiem, nie mogę się z tym zgodzić. Jeśli zawartość książki miała za zadanie wzbudzić kontrowersyjne odczucia, to zdecydowanie jej się udało, jednak jeśli szczyci się poważnym zakończeniem, to jedynym pocieszeniem po tak absurdalnie smutnej lekturze są piękne ilustracje w posiadanym przeze mnie, nowym wydaniu. Wykonane przez Luisa Royo – jednego z najsłynniejszych hiszpańskich ilustratorów książek. Będący również malarzem, rysownikiem i rzeźbiarzem, Royo znany jest z pełnych zmysłowości obrazów kobiet i ilustracji fantasy. W przeciwieństwie do tekstu Georga R. R. Martina, przyjemnie było zapoznać się z jego pracą.
Oliwia Bajor