\”Bareja alternatywnie\” Macieja Replewicza to książka osobliwa. Właściwie trudno uchwycić jaki plan miał autor, na czym owa \”alternatywność\” jego książki ma polegać. Nie jest to typowa biografia, to raczej dość chaotyczne opracowanie twórczości reżysera obudowane jego życiorysem. Pod pewnymi względami książka jest jednak wielce satysfakcjonująca.
Niestandardowa jest tu konstrukcja książki. W krótkich punktach, chronologicznie ale w porcjach, autor porusza kolejne wydarzenia, epizody, zagadnienia, wprowadza postaci ważne dla życia lub twórczości reżysera, omawia jego dzieła. Ten sposób ułożenia treści kojarzy się z surowymi fragmentami filmu przed montażem. W pierwszej części książki, gdzie autor opowiada o dzieciństwie, dorastaniu i studiach Barei, taki sposób opowieści nieco męczy – czytając miałam problem z wejściem w klimat, który zdawał się rwać, umykać. Gdy jednak czytamy punkty opisujące pracę zawodową reżysera i na pierwszy plan wychodzą jego filmy, opowieść staje się nieco bardziej esencjonalna, a kolejne punkty dobrze funkcjonują jako oddzielne całości. Koncepcja to ciekawa – życiorys w punktach, zamknięty kadrach, wyłuskanych fragmentach życia, daje nieco inne spojrzenie niż płynna opowieść biograficzna – ale mimo wszystko chaotyczna.
Replewicz opowiada Bareję przede wszystkim poprzez jego pracę. Pokazuje go widzianego nie tylko oczami bliskich, ale również – a właściwie głównie – kolegów \”po fachu\”, współpracowników, aktorów. Autor odsłania kulisy powstawania filmów Barei, odmalowuje atmosferę planu filmowego, porusza kwestię zmagań z cenzurą i niechęcią środowiska. Pokazuje również jak prywatne doświadczenia reżysera zostały przemycone do jego pracy. Pisząc o kolejnych epizodach, wydarzeniach w życiu Barei, jego fascynacjach teatralnych, filmowych i literackich, wyłuskuje miejsca, nazwy, postaci, wydarzenia, które mogły być inspiracją do konkretnych scen w filmach reżysera. Czasem powiązania zdają się dość błahe, niedostrzegalne, stanowią jednak pewien smaczek. Najciekawsze jednak w tym aspekcie jest ukazanie sposobu, w jaki Bareja czerpał wiedzę o społeczeństwie, którego przywary tak wyraziście odtwarzał.
W książce otrzymujemy również swoistą analizę kolejnych filmów Barei. Nie tylko pod kątem ich wartości artystycznej czy społecznej, ale również poprzez trudności jakich nastręczały możliwości techniczne czy dystrybucyjne. Te pierwsze autor przedstawia tu smakowicie, wskazując na konkretne sceny, postaci, autorów. To zapis tego co być miało i jak osiągnięto to, co powstało w rezultacie. Natłok anegdot, szczegółów, odniesień ubarwia opowieść. Informacje te przeplatają się jednak z mroczniejszą stroną ówczesnej kinematografii – cenzurą i innymi sposobami walki z niepokornym reżyserem. Obserwujemy nie tylko zmagania reżysera z niszczącą dzieło cenzurą i próby znalezienia konsensusu między wiernością własnym przekonaniom i sensem dzieła a koniecznymi ustępstwami. Mrok sytuacji pogłębia smutna plejada publicystów i twórców umniejszających wartość filmów Barei. Tu jednak Replewicz niekiedy odsądza od czci i wiary ludzi za samą negatywną ocenę filmu Barei. Nie jest obiektywny, już na poziomie języka imputując krytykom \”pianę na ustach\” – wyrażenie, które samo w sobie wzbudza nieufność. Autor nie dopuszcza myśli, że komuś film Barei mógł się nie podobać, że może po prostu nie mieć poczucia humoru lub mieć inną wrażliwość niż reżyser, czy czuć się po ludzku urażonym diagnozą, jaką społeczeństwu wystawił Bareja choćby w \”Co mi zrobisz jak mnie złapiesz\”. Niepotrzebnie wrzuca wszystkich do jednego worka piętnując jako zaprzedanych władzy.
\”Bareja wielkim reżyserem był\” – tak można, parafrazując Gombrowicza, podsumować wydźwięk książki \”Bareja alternatywnie\” Macieja Replewicza. Oczywiście brzydko tu upraszczam. Autor jest niewątpliwie wielbicielem twórcy \”Misia\” i z wielką pasją porusza wszelkie kwestie z nim związane – zaangażowanie obiecujące, choć grozi jednostronnością przekazu. Mam wrażenie, że właśnie obiektywizmu najbardziej tu czasem brakuje. Czyta się jednak znakomicie, aż chce się wrócić do filmów Barei i przyjrzeć uważniej niektórym scenom.
Książka dość ciekawie ukazuje też pewne fragmenty rzeczywistości PRL i funkcjonowania w nim jednostki. Jest w dużej mierze charakterystyką relacji pomiędzy opresyjnym systemem a światem filmowców, w którym oportunizm daje profity, a niezależność kosztuje wiele. Samo pojęcie \”bareizmu\” opisane w książce, ewolucja jego definicji, to wątek-próbnik dla przyjaźni, odwagi, artystycznej uczciwości. Myślę, że pod wieloma względami publikacja Replewicza warta jest uwagi.
Iwona Ladzińska