Uwielbiam zaczytać się tak, że zarywam noc, zwłaszcza gdy się znowu tego nie spodziewam. Książka Syn pszczelarza zaintrygowała mnie opisem i okładką, ale miało to być przyzwoite czytadło nic więcej. Ukazała się już kontynuacja, drugi tom co zmotywowało mnie do sięgnięcia po pierwszą część. Cała saga poświęcona jest Amiszom, czyli odłamowi protestantów, którzy żyją bardzo tradycyjnie. Wątek Amiszów pojawia się w filmach, serialach i powieściach ze Stanów, natomiast świadomość tego wyznania w Polsce jest znikoma, długo byłam pewna, że to typowo amerykański nurt, tymczasem wywodzą się ze Szwajcarii. Historia Amiszów jest ciekawa, z racji na fakt, że Amisze żyją zasadniczo w Stanach, to niestety wiedza czytelnika może być słaba, a autorka nie wprowadza nas do tego świata, licząc, że jakąś wiedzę będziemy mieli. Mnie wystarczała ta, którą miałam, że Amisze to konserwatywny odłam protestantyzmu, że żyją współcześnie, ale nie korzystają z techniki, wiodą bardzo tradycyjny tryb życia, skoncentrowany wokół wspólnoty wyznaniowej, rodziny i zajmują się głównie uprawą roli.
Czytając tę książkę, możemy mieć problem z umiejscowieniem jej w czasie, dopiero gdy słyszymy o internecie, komputerach możemy założyć, że książka dzieje się współcześnie. Ze stanu Tenesee do Teksasu przyjeżdża Abigail z córkami. Jej mąż umarł ponad dwa lata temu, a Amisze powinni wstąpić w ponowny związek dla dobra wspólnoty. I to właśnie sprowadza do Teksasu tę rodzinę, Abigail przyjeżdża do brata, ale tak naprawdę do mężczyzny, którego dwadzieścia lat temu odrzuciła, teraz widzi w nim szansę na lepsze życie dla swojej rodziny. Najstarsza córka Abigail Debora najgorzej zniosła wyjazd, rozpamiętuje śmierć ojca, tęskni za domem i za chłopcem, którego obdarzyła uczuciem. Cały czas snuje plany powrotu i połączenia się z Aronem. W nowym miejscu poznaje Fineasza, chłopaka w jej wieku, który jest zamknięty w sobie i mrukliwy, stroni od ludzi za sprawą pooranej bliznami twarzy, którą to oszpecił wypadek, podczas którego zginęła jego matka. On jest dla niej szorstki, ona ciągle mówi, jak nie podoba się jej w Teksasie i snuje plany powrotu.
Na okładce ta książka opisana jest jako Pełna ciepła o uczuciach, rozterkach i rodzinnych tradycjach i chociaż zwykle opis to jedno a treść, to drugie to jednak w tym przypadku opis oddaje sedno tej książki. Poszłam spać o pierwszej, bo nie mogłam się oderwać od tej powieści, jest przesycona emocjami, elektryzująca jak wyładowanie elektryczne. Piękna, sentymentalna opowieść, która zagnieżdża się w człowieku. Pierwsze co zrobiłam po przebudzeniu, to chwyciłam za drugi tom. Nie mogę powstrzymać ciekawości. Bardzo ją polecam!
Katarzyna Mastalerczyk