Trudna, ale bardzo ważna książka. Obnaża mnóstwo uczuć, zwłaszcza tych skrajnych, ale nie pozostawia nas z pustką. Odziera, ale równocześnie leczy. Pokazuję beznadzieję, ale nie traci wiary. Bardzo ważna książka, bardzo ważny głos, dziecka, dorosłego, który nie potrafi zacząć żyć, ponieważ ciągle prześladuje i rujnuje go wspomnienie traumatycznego dzieciństwa.
Filip to mały chłopczyk, który żyje w patologicznej rodzinie. Biernie przygląda się relacji rodziców, którzy tkwią w okrutnym małżeństwie. Ojciec znęca się nad matką, bije ją o wszystko i za wszystko. Wprowadza terror do rodzinnego domu. Matka, próbuje znaleźć sobie odskocznię od życia z człowiekiem, który znęca się nad nią psychicznie i fizycznie. To nie jest bicie. To katowanie.
Na to wszystko patrzy Filipek.
Czas mija, czas zmienia. Ale ran nie chce zagoić. Filip ma już 21 lat, a żyje ciągle tym co działo się w jego dzieciństwie. Nie chcę iść na terapię, nie chcę niczego zmienić, chociaż wie że musi. Bo jeśli nie, złapie i zabije go hydra. Poluje na niego i pragnie zabić. A im jest bliżej tym życie bohatera, staje się coraz gorsze. Na dodatek, pewnego dnia dostaje wiadomość od swojego ojca, którego nie widział 10 lat.
To jest bardzo, naprawdę bardzo dobra książka. Autor genialnie oddaje uczucia małego dziecka. Strach, bezradność, panikę, ale też głębokie uczucie do matki, budzący się gniew i przemianę. Dorosły Filip też ma gamę uczuć, które nim targają i powoli doprowadzają do upadku, ponieważ nie umie poradzić sobie , z tym co przeżył. Żutuje to na całe jego życie. Ciągle powracające wspomnienia, ten duszący strach, spinanie mięśni, to poczucie bycia beznadziejnym, ofiarą losu. Porzuconym. Wszystko to czujemy, czytając tę książkę. Fijałkowski chwyta nasze serce i szarpie nim. Mam wrażenie, że żeby zacząć na nowo, trzeba osiągnąć samo dno.
Zdaje sobie sprawę, że takie sytuacje, takie rodziny, to nie tylko historia z książki. To prawdziwe życie. I nawet tutaj, w tej fikcyjnej historii, uderza brak reakcji, znieczulica, brak empatii. Ile zła i cierpienia moglibyśmy nie mieć, gdybyśmy mieli odwagę reagować.
Karolina Guzik