Wydaje mi się, że dorastamy, gdy zaczynamy się wpatrywać w piękno Wielkanocy. Jako dzieci dostrzegamy walor wizualny, Boże Narodzenie to małe dzieciątko w słodkiej szopce, która jest atrakcją, to prezenty, śnieg i kolorowe światła. Wielkanoc to dużo zawodzących pieśni, dużo nabożeństw i prócz święconki nic, co skusiłoby małego człowieka. Wydaje mi się, że im człowiek starszy i dojrzalszy, tym chętniej chce wpatrywać się w Misterium Paschalne i nabrać siły, wiary. W miarę upływu lat pokochałam i uzależniłam się od Triduum Paschalnego, zawsze lubiłam Gorzkie żale, ale nigdy nie przepadałam za Drogą Krzyżową, może dlatego, że kiedyś prawie zemdlałam, a może dlatego, że przez większość życia miałam pecha do księży, którzy głosili nauki i jakby za punktu honoru brali sobie epatowanie okrucieństwem, pokazywanie tego, jak człowiek jest zły.
Adam Szustak jest obok Papieża Franciszka i wielu innych duchownych (bo nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka), czymś nowym. Jest Kościołem z ludzką twarzą, przypominającym, że Bóg nas kocha, a nie zsyła plagę za plagą, by nas ukarać. Ojciec Adam Szustak zaprasza nas w tej książce do Odbycia Papieskiej Drogi Krzyżowej, czyli nie tej opartej na czternastu stacjach znanej nam z kościołów, ale Drogi Krzyżowej opartej na Ewangeliach, która, chociaż część stacji ma podobnych, ale sporo jest rozbieżności. Od Ogrodu Oliwnego, bo nasza historia, historia tej wiary zaczęła się Ogrodem, z którego zostaliśmy wygnani i tam zaczęła się Droga Krzyżowa, gdy Jezus modli się do Ojca, że jeśli chce, niech odsunie ten kielich. Kończy się ta Droga na pustym grobie i na Maryi która znów przez trzy dni w trwodze i bólu czeka. I znowu rozważania Szustaka skupione są na pokazaniu miłości, nie mają wzbudzić w nas strachu czy obrzydzenia do samych siebie. Mają wzbudzić chęć poprawy, sprawić, że podejmiemy trud pracy nad sobą. Nie mamy stać się od razu mocarzami. Mamy ufać i kochać, przestać być jak poganie, którzy wierzą, że ofiarami kupią sobie przychylność bóstwa i oto ich życie będzie niekończącym się ciągiem pomyślności.
Ta książka dodaje otuchy, wlewa nadzieję i działa jak wspaniałe rekolekcje, odświeża nasze spojrzenie i pokazuje nową perspektywę. Bogato ilustrowana pokazuje nam Jerozolimę współcześnie, ale nie o obrazki tu chodzi, bo najlepsze obrazy pokazuje nam Szustak, a i te obrazy są ledwie przedsmakiem tego, czego mamy dostąpić. Teraz chcę kupić wszystkie inne książki Adama Szustaka, bo niesamowicie trafia do mnie, to co mówi.
Katarzyna Mastalerczyk