Na polskim rynku wydawniczym (i nie tylko) pojawiło się już wiele publikacji o samoakceptacji i kochaniu siebie. Zapewne drugie tyle, jeśli nie więcej pojawi się w najbliższych latach. W większości dotychczas przeze mnie przeczytanych tego typu poradników nie znajdywałam nic, co miałoby sens wydawania na nie pieniędzy. Nie mówiąc o wartości merytorycznej. Jednak ten tytuł, a właściwie okładka, miała w sobie coś takiego, co nie pozwoliło mi wytrwać w postanowieniu omijania tego typu książek.
I pierwszy raz w życiu nie żałuję, że poddałam się sile przyciągania. Po przeczytaniu tego przewodnika sama byłam w szoku, że po prostu mi się podobał, a jego lektura była przyjemnością samą w sobie. I tego mi było potrzeba!
Uważnie zapoznawałam się z każdą kolejną skreśloną przez Dagmarę Gmitrzak stroną i chłonęłam każde słowo niczym morska gąbka wodę. Autorka kupiła mnie swoim stylem. Sposobem w jaki opowiada o różnych technikach, o swoich doświadczeniach, nie tylko jako coach, ale także z życia omawiając przy tym zagadnienia poruszane w książce. To było niczym rozmowa z przyjaciółką, dzielenie się sekretami, a nie rzucanie suchymi faktami i zadaniami do wykonania.
Autorka na każdej stronie podkreślała to, co w danym rozdziale uważała za istotne, jednocześnie tłumacząc różne aspekty i techniki, by osiągnąć wewnętrzną równowagę i pozwolić sobie na bycie sobą na każdej płaszczyźnie. W jej monologu było czuć niebywałe ciepło i ogrom pozytywnej energii. I już samo to oraz takie mentalne \”popychanie\”, motywowanie sprawia, że ten przewodnik wyróżnia się na tle innych.
Osiemnaście rozdziałów, które skrywa ta publikacja to osiemnaście kroków ku miłości do samej siebie, do tego, co siedzi w środku i co wiele z nas skrzętnie ukrywa latami. Każdy z nich otwiera oczy i serce na to, co dzieje się wokół i wewnątrz nas oraz uświadamia, co zrobić, by czerpać z życia pełnymi garściami i się przy tym nie zadławić. Jednocześnie mając świadomość, że dążenie do kochania i rozumienia siebie to nie jest \”wycieczka\”, którą można zamknąć w ramach czasowych. Ta droga trwa całe życie i ciągle wymaga pracy i samodoskonalenia.
W każdym z rozdziałów, poza dwoma, które skrywają wiersze, znajdziecie zadania, które pomogą Wam zgłębić to, o czym w danym momencie opowiada Dagmara Gmitrzak.
A najbardziej w tej książce podobały mi się odwołania autorki do wielu wierzeń i technik rdzennej ludności z różnych kontynentów. Ta nutka magii, jaką skrywa to, co pierwotne, przyciągał mnie w tej publikacji najbardziej i najintensywniej. Czułam wówczas, że otacza mnie pewnego rodzaju spokój, ale i fascynacja, bo kocham taką historię, kocham to, co było wieki temu, co było silne związane z naturą, kulturą i wierzeniami. I mogłabym o tym czytać bez końca.
Jak pokochać siebie… to przewodnik lub jak kto woli poradnik, po który warto sięgnąć, jeśli chcecie wejrzeć w głąb siebie i nauczyć się nie tylko kochać, ale rozumieć samą siebie. Dagmara Gmitrzak ma osobliwy dar dzielenia się wiedzą w sposób przystępny i zrozumiały, a przede wszystkim potrafi zachęcić i zaciekawić. Publikacja ta naprawdę warta jest poświęcenia jej i sobie czasu. I piszę to ja, osoba, która poradniki uważa za zło tego świata.
Michalina Foremska