Każdy z nas ma marzenia, ale czy zastanawialiście, jak bardzo wasze życzenia są… popularne? Do tego służy Croudwish, aplikacja zbierająca od jej użytkowników marzenia, a następnie… pomagająca w ich realizacji. Ciekawi? Cóż, ja byłam bardzo!
\”Wish\” to książka naprawdę nietypowa. Napisał ją twórca wspomnianej wcześniej aplikacji. Na czym polega? Omawia 99 najpopularniejszych marzeń i proponuje kilka sposobów na ich realizację. Ciekawostką jest to, że możemy wybrać jedno z marzeń i napisać maila do autora. Postara się on pomóc w jego spełnieni w sposób opisany przez siebie w książce np. przesłać jakiś drobiazg na nas adres. Brzmi ciekawie, prawda?
Mimo szczytnego pomysłu, mam dość mieszane uczucia do jego realizacji. Po pierwsze, momentami tekst brzmi naprawdę źle. Niektóre frazy są albo drętwe, albo napisane \”po polskiemu\”. Mam wrażenie, że jest to kwestia tłumaczenia. Książka jest napisana \”z jajem\”, ale część dowcipów zwyczajnie nie brzmi za dobrze w dosłownym tłumaczeniu.
Z kolei sam humor jest dużym plusem tego tytułem. W zasadzie głównym plusem. Nie raz czytając tę książkę, uśmiechnęłam się do siebie, czy przeczytałam co ciekawsze fragmenty mężowi. Nie były to może gagi powodujące salwy śmiechu, ale całkiem sympatyczne żarciki.
I tu przechodzimy do sedna problemu. Lista 99 marzeń to jednak lista… jak sami się domyślanie, strasznie wciągające to być nie może. Owszem, fajnie było zobaczyć, o czym marzą inny, ciekawie było przeczytać porady, które mają pomóc w realizacji moich życzeń, ale umówmy się… to nadal jest rozwinięta forma listy.
Przejdźmy więc do samych porad. Pierwsze marzenie to chęć bycia milionerem. Co sugeruje autor? Radośnie twierdzi, że najpewniejszą drogą do miliona jest założenie firmy. Gdy to przeczytałam, to mało nie oplułam książki. Serio? Trochę przesadny optymizm. Charakteryzuje on z resztą większość porad, tak samo, jak spora naiwność i mnogość farmazonów.
Najgorzej jednak oceniam porady, które nie zawierały żadnych wskazówkę. Kilka razy zdarzyło się autorowi opisać problem i zakończyć zdaniem \”napisz do mnie maila, a ja Ci napiszę co z tym zrobić\”. Ewentualnie ?więcej sposobów prześlę Ci po otrzymaniu wiadomości od ciebie?. Serio? A to nie o tym miała być ta książka?
\”Wish\” było ciekawym, chociaż nie do końca udanym eksperymentem. Niestety nie poczułam się oświecona. Nie omieszkam jednak napisać maila do autora. Zobaczymy, czy kontakt bezpośredni spełni moje marzenie.
Dominika Róg-Górecka