Wpatruję się w szybę okna. Przychodzą do mnie obrazy, których nie znam, które są dla mnie obce, nieznane, wcześniej niepamiętane. Zakodowane, zamknięte w szufladzie, do której klucza nie ma nikt. Dzisiaj przeglądam się w tych obrazach, niczym Dorian Gray, widzę każdą rysę i każde zadrapanie. Każda krzywda wyrządzona, każda łza wylana, każda chwila bólu, strachu znajdują swoje odbicie w czasie i w przestrzeni, wszystko czytam w tych obrazach, nie omijam nic.
Zabierając się za \”Pożegnanie z sobą\” Jarosława Musialika nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Podejrzewałam, że może być to książka nie do końca w moim stylu, bo bardziej lubuję się w powieściach kryminalnych, fantasy i horrorach. Jednak była to dość ciekawa odskocznia od tego co zwykle czytam. Niezwykle trudna, zmuszająca do refleksji i myślenia, ale interesująca. Pan Jarosław próbuje przybliżyć czytelnikowi czym są zaburzenia dysocjacyjne. Chociaż nie od medycznej strony, a od tej praktycznej – jak wygląda życie z takimi zaburzeniami. I czego mogą być tak naprawdę skutkiem.
Historia zaczyna się w momencie kiedy Krzysztof – główny bohater powieści, odchodzi z pracy. Pomimo bycia szanowanych i podziwianym architektem nudzi mu się życie na etat. Jednocześnie postanawia szukać przyczyn swoich blackout?ów, które pojawiają się w silnie stresujących sytuacjach. Jest przekonany, że to jakiś rak, guz, lub inne cholerstwo, które siedzi mu w głowie. Dlatego jest niesamowicie zdziwiony kiedy słyszy diagnozę – zaburzenia dysocjacyjne. Nie do końca potrafi sobie poradzić z myślą, że nie gryzie go choroba fizyczna, a toczy go coś mniej materialnego. Od tego momentu w życiu Krzyśka zaczyna się wszystko zmieniać. Raz jest lepiej, raz gorzej. Raz coś traci, raz zyskuje. On sam waha się między dwoma stanami – euforii i przeświadczenia, że już wszystkie problemy są za nim, oraz depresji, kiedy to ma wrażenie, że wszystko mu się w życiu posypało. Książka przestawia spory kawałek życia głównego bohatera, w którym dzieje się wiele, ale generalnie widać jedno – równie pochyłą, jeżeli chodzi o jakoś jego życia, jak i samo podejście do niego.
Wydaje mi się jednak, że nie sam historia czy bohaterowie są ważni w tej książce, a przekaz, który za sobą niesie. Że wszystko to co nas spotykało od samego początku naszego życia, ma wpływ na to jacy jesteśmy, na to jak traktujemy ludzi. Że czasem z pozoru fizyczne dolegliwości, mogą być skutkiem chorób psychicznych, które wynikają z ogromnych traum z dzieciństwa czy lat młodzieńczych. Że nasz mózg może wyprzeć i wymazać to, co dla nas nieprzyjemne. Nie wypełni powstałej pustki czymś innym, szczęśliwszym. O nie. Zostawi czarną dziurę, ale tak sprytnie ją zamaskuje, że nawet nie będziemy zdawali sobie sprawy, że czegoś nie pamiętamy. Jarosław Musialik sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać czy to jaki jest pokazuje jego prawdziwą naturę. Czy to jednak zbiór wpojonych i zagotowanych schematów, które dostaliśmy od osób z naszej przeszłości. Wynik tych rozważań może okazać się zaskakujący, niepokojący, a nawet wzbudzić lęk.
Przyjrzyjmy się jednak może chociaż przez chwilę głównemu bohaterowi. Tylko jemu, ponieważ bohaterowie poboczni są praktycznie niewidzialni i nieistotni. Pojawiają się na moment i robią za tło i otoczkę. Ale w przypadku tej powieści jest to jak najbardziej na plus. Nie zabierają cennego czasu rzeczom, które są naprawdę istotne. Krzysztof natomiast jest postacią złożoną, odgrywa rolę bohatera i czarnego charakteru jednocześnie. Bo z jednej strony mamy człowieka chorego, który próbuje dociec skąd biorą się u niego zaniki świadomości. Człowieka skrzywdzonego przez życie i zagubionego. A z drugiej strony widzimy mężczyznę notorycznie zdradzającego swoją żonę, szukającego tylko i wyłącznie uwagi młodszych kobiet, które mają utwierdzić go w przekonaniu, że jest świetnym facetem. Mamy cierpiętnika i egoistę w jednym, a taki połączenie sprawia, że nie jestem w stanie stwierdzić czy go lubię, czy też nie. Bardziej sprawiają, że ciekawi mnie jego historia. Z każdą stroną odkrywam go coraz bardziej i coraz bardziej rozumiem co go ukształtowało. I chce wiedzieć coraz więcej.
Z całym sercem mogę tą książkę polecić wszystkim osobom, które interesują się wszelkimi zaburzeniami ludzkiej psychiki. Ja sama po przeczytaniu, zaczęłam bardziej interesować się zaburzeniami dysocjacyjnymi. Ale ostrzegam, książka nie jest łatwa i nie będzie dla każdego. Ponadto napisana jest dość dziwnym stylem, który mi nie do końca odpowiadał, przez co trudniej mi się ją czytało.
Paulina Cieślak