W pewnym mieście, pełnym zarówno ludzi jak i bezpańskich kotów, rodzą się nietypowe kocięta – pokryte futrem, a jednak posiadające skrzydła. Kocica, ich matka, Jane Bura, wcale nie jest zdziwiona. Wszak ich ojciec też takie posiadał. Jednak inność, dla matki tak normalna, dla innych nie jest już taka łatwa do przyjęcia. Kotki źle czują się zarówno wśród swojego kociego jak i ptasiego gatunku. Żaden z nich nie rozumie ich do końca: dla kotów kotolotki są dziwakami, dla ptaków drapieżnikiem, który jeszcze lepiej jest przystosowany do wykradania z gniazd piskląt. Mimo to chwile kotolotek z matką można uznać za udane i pełne miłości.
Wszystko zmienia się kiedy kocięta dorastają i muszą opuścić matkę. Gdyby były zwykłymi kociętami pewnie by wybrały jedną z dzielnic miasta za swoje terytorium, ale będąc tak wyjątkowym okazem na pewno zwróciłyby uwagę ludzi. A to pierwszy krok od tragedii jaką są badania naukowe na kotolotkach. Żadna matka, także kocia, nie chce takiej przyszłości dla swoich dzieci. Kotolotki odlatują daleko, na wieś.
Samotne życie kociaków ze skrzydłami nie jest już takie łatwe. Po pierwsze nie mogą ufać. Ale ja nie ufać nikomu? I jak znaleźć te dłonie, które są dobre, które zamiast ranić zaopiekują się kotkami? Traf chciał, że ich podniebne igraszki w pobliżu lasu zauważyła dwójka dzieci. Kocięta są początkowo przestraszone, jednak gdzieś w głębi ich serduszek tli się nadzieja, że właśnie te dzieci zapewnią im namiastkę domu. Tak rozpoczyna się fantastyczna przygoda kotków ze skrzydłami, pełna obserwacji, niezwykłego przywiązania i cierpliwości do oswojenia nietypowych zwierząt niczym z \”Tajemniczego ogrodu\” F. H. Burnett, gdzie ogród i zwierzęta były tylko przykrywką czegoś większego: zrozumienia inności i polubienia jej.
W skład tego wydania wchodzą cztery opowiadania: \”Kotolotki\”, \”Powrót kotolotków\”, \”Wspaniały Alexander i kotolotki\” oraz \”Jane rozkłada skrzydła\”. Całość dopełniają klasyczne i naprawdę przepiękne ilustracje S. D. Schindlera. To książka dla każdego, bo naprawdę można ją czytać nawet kilkulatkom. Język jest bardzo prosty i przez to przystępny, a morał każdej w historii często aż prosi się o dodatkowy komentarz rodzica i wspólną dyskusję, która nie tylko rozwiewa wątpliwości, ale i pogłębia rodzinne relacje.
Monika Kilijańska