Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, jak to jest żyć w świecie ciszy? Jak to jest być osobą niesłyszącą, a wielokrotnie w takich przypadkach – również nie komunikującą się ze światem za pomocą mowy? Czy rzeczywiście przestrzeń wokół takich osób wypełnia cisza czy może jednak słyszą one dźwięki, tylko w sposób nam nieznany i niepojęty, odbierając je wszystkimi zmysłami.
Dawid Archer już nawet urodził się w ciszy, podczas przyjścia na świat nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Ten fakt, jak i kolejne lata w trakcie których bezskutecznie próbowano zdiagnozować przyczynę, dlaczego chłopiec nie mówi, zaszufladkowały go jako osobę różniącą się od reszt społeczeństwa. Jako chłopca dziwnego, a wręcz – dziwaka. Otaczająca go aura tajemniczości, niecodzienności, w połączeniu z jego przenikliwym spojrzeniem i wrażeniem, jakby nieustannie nadsłuchiwał sprawiały, że otoczenie zaczęło się go bać. Już jako niemowlę budził niechęć, przerażone (i porażające w swojej ignorancji) wychowawczynie w żłobku odmówiły zajmowania się nim, zresztą już wówczas odrzucały go tam nawet dzieci. Poddany społecznemu ostracyzmowi dorastał pod czujną opieką matki, nauczycielki muzyki, która jako jedyna widziała w nim przede wszystkim ukochanego syna, a nie odmieńca. Ojciec natomiast był coraz mniej obecny w jego życiu, przerzucając ciężar opieki nad chłopcem, a także koszty utrzymania wyłącznie na kobietę.
Wraz z upływem lat presja okazała się zbyt duża, a pani Archer (wraz z nią dźwięki granej przez nią muzyki) odeszła na zawsze. Mąż jakby przypominając sobie o uczuciu, które przez lata lekceważy a może po prostu nie chcąc żyć samotnie, staczał się po równi pochyłej, topiąc smutki w alkoholu i ostatecznie dołączając do swojej żony kilka miesięcy później. W jego planach zabrakło miejsca na Dawida, nikt nie wziął go pod uwagę i tylko cud sprawił, że zaniedbanego siedmiolatka znaleziono w pustym domu. Tak naprawdę pana Ledlow, dyrektora szkoły i nauczyciela muzyki doprowadziły do chłopca właśnie dźwięki, szybko też odkrył wyjątkowość młodzieńca. Jednak pomimo tego, iż opiekunem Dawida został szanowany profesor, również i pod opieką Ledlowa, Dawid został odrzucony przez społeczeństwo.
Chłopiec zdawał się jednak nie dostrzegać reakcji ludzi na swoją osobę, pochłonięty właściwie tylko jednym – nasłuchiwaniem. Niezwykle wrażliwy na jakiekolwiek bodźce chłopiec jest w stanie usłyszeć nawet mrówkę uwięzioną w książce, to wszystko jednak nie są dźwięki, na które czeka… jak potoczy się dalej historia chłopca? Czy będzie w stanie usłyszeć upragniony dźwięk i dotrzeć do jego źródła? Na te i na wiele innych pytań, które z pewnością zrodzą się w trakcie lektury \”Nut\” odpowiemy dzięki wyjątkowej książce autorstwa Dariusza Lechańskiego. Opublikowana nakładem wydawnictwa Novae Res powieść wymyka się jakiejkolwiek próbie klasyfikacji i zaszufladkowania, tworząc niemalże kompozycję doskonałą.
Choć nie jest to powieść dla wszystkich, choć najważniejsze zostało tu ukryte pomiędzy słowami, to jedno jest pewne – mamy do czynienia z książką, która działa na naszą duszę niczym balsam, która otula nas delikatnie pełną dźwięków ciszą, pozwalając dostrzec i usłyszeć więcej niż zwykle zachwycić się pięknem codzienności i… ulotnością wrażeń Co prawda nie zajdziemy u Lechańskiego ani wartkiej akcji, ani spektakularnych jej zwrotów, zwraca za to uwagę sama fabuła, osoba głównego bohatera oraz dźwięki, te oczywiste i te mniej, które budują nasze życie. Nic zatem dziwnego, że po skończeniu lektury pragniemy pozostać choć przez chwilę w milczeniu, wciąż zatopieni w klimacie powieści…
Justyna Gul