Najdłuższa noc, choć reklamowana jako kryminał retro, wymyka się łatwej kategoryzacji gatunkowej. Marek Bukowki i Maciej Dancewicz połączyli bowiem w swojej debiutanckiej książce elementy powieści łotrzykowskiej, historii podróżniczej, religijnej sensacji spod znaku Dana Browna, melodramatu, romansu i kryminału. Odważny zabieg, zwłaszcza w przypadku debiutantów, wymagający bowiem biegłości w posługiwaniu się każdym z użytych gatunków literackich. Bukowski i Dancewicz precyzji tej jeszcze nie posiadają, Najdłuższa noc przypomina więc momentami puzzle ułożone z niepasujących do siebie elementów. Zwłaszcza część łotrzykowsko-podróżnicza, opisująca azjatyckie przygody Jana Edigeya-Koryckiego zdają się odstawać od reszty i zaburzać tok opowieści. Dla płynności narracji znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby skoncentrowanie się na krakowskim wątku morderstw i policyjnego śledztwa. W kryminalnym klimacie autorzy najwyraźniej czują się znacznie lepiej, intryga jest bowiem pomyślana i poprowadzona interesująco, akcja toczy się dynamicznie a rozwiązanie zagadki totalnie zaskakuje. Motywy mistyczno-religijne nie są może przesadnie oryginalne, w literaturze światowej ostatnich lat zostały bowiem dość mocno wyeksploatowane, w Najdłuższej nocy zdają jednak egzamin. Marek Bukowski i Maciej Dancewicz wykorzystali je w interesujący sposób, kontrastując przestarzałe zabobony i skostniałą religijność z nowoczesnością i postępem, symbolizowanym głównie przez rodzeństwo Skarżyńskich i ich laboratorium kryminalistyczne. Zestawienie tych dwóch światów dało ciekawy obraz Krakowa pierwszych lat XX wieku, jako miasta, które z zaścianka powoli staje się nowoczesną metropolią. Do dawnej polskiej stolicy docierają nowinki technologiczne, takie jak oświetlenie elektryczne i wodociągi, konne powozy zastępowane są przez pierwsze samochody, teatr zyskuje konkurencję w postaci kina, a policja ma do dyspozycji najnowsze, przełomowe osiągnięcia kryminalistyki. Miłośnicy tej dziedziny nauki powinni być więcej niż usatysfakcjonowani, Bukowski i Dancewicz opisują bowiem świat daleki od współczesnej technologii z takich seriali jak CSI: Miami. Jeśli zastanawialiście się kiedyś jak pracowała policja nie mając do dyspozycji odcisków palców i badań DNA, w Najdłuższej nocy znajdziecie frapującą odpowiedź.
O ile kryminalna intryga stoi na wysokim poziomie, o tyle bohaterowie powieści Marka Bukowskiego i Macieja Dancewicza pozostawiają więcej do życzenia. Większość z nich, z Janem Edigeyem-Koryckim na czele jest płaska jak deska do prasowania, pozbawiona intelektualnej i emocjonalnej głębi, a niekiedy wręcz groteskowa. Młody Korycki jest doskonale bezbarwny, mimo pełnego przygód życia na morzu ? przypomina połączenie młodego Wertera z mickiewiczowskim Gustawem. Taka mieszanka mogłaby się sprawdzić w literaturze XIX wieku, współcześnie razi jednak sztucznością. Postać jego oponenta, komisarza Rudolfa Jelinka, zbudowana jest natomiast z klisz i stereotypów, dając karykaturalny efekt. Wielka szkoda, rywalizacja między nowocześnie myślącym młodym Koryckim, a uparcie trzymającym się przestarzałych teorii kryminalistycznych starym wyjadaczem Jelinkiem, mogła być najmocniejszą stroną powieści. Paradoksalnie, najlepiej prezentują się w Najdłuższej nocy bohaterowie drugoplanowi jak choćby rodzeństwo Skarżyńskich. Pełnokrwistą, interesującą postacią jest zwłaszcza Weronika, przypominająca miasto, w którym mieszka. Tak jak w Krakowie, tak i w młodej pannie Skarżyńskiej przeszłość ściera się z przyszłością, a nowoczesność rywalizuje z tradycją. Z Paryża Weronika przywiozła feministyczne ideały, które z zapałem przyswoiła i wdrożyła we własne życie: skończyła studia, w dodatku w zakresie nauk ścisłych, wykonuje mało kobiecy zawód pracując w laboratorium kryminalistycznym, jeździ na rowerze, przebywa w mieszkaniu sam na sam z mężczyzną i nie boi się wyrażać głośno własnych pogladów. Jednocześnie marzy o zamążpójściu, założeniu rodziny i urodzeniu dzieci. Weronika przypomina kobietę XXI wieku, dla której oczywistością jest łączenie życia rodzinnego z karierą zawodową.
Mimo licznych niedociągnięć warsztatowych Najdłuższą noc czyta się dobrze, choć do takich perełek gatunku jak powieści Marka Krajewskiego czy Ryszarda Ćwirleja, jest jej bardzo daleko. Stanowi doskonałą rozrywkę na leniwe weekendowe przedpołudnia i dobrze rokuje na przyszłość, Bukowski i Dancewicz mają bowiem lekkie pióro, ciekawe pomysły i sporą wiedzę. A jeśli zastanawiacie się czy obejrzeć serial Belle Epoque inspirowany powieścią, czy przeczytać książkę, zdecydowanie polecam to drugie rozwiązanie.