W 2002 roku ukazała się powieść „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” młodziutkiej wówczas Doroty Masłowskiej i zgarnęła wszystko, co mogła debiutancka powieść przygotowującej się do matury małomiasteczkowej dziewczyny: paszport „Polityki”, nagrodę publiczności Nike 2002, ale także hejt w sieci i zniesmaczenie tych prawdziwych Pisarzy, pisanych przez wielkie „P”, o czym Masłowska wspomina we wstępie do jubileuszowego wydania swojej powieści. Czy książka nadal jest sensacją? Czy jest aktualna?
Ciężkie to czytanie. Wprawdzie sama fabuła prosta. Oto niejaki Silny, czyli Andrzej Robakowski, jest znanym w światku i na policji dresem. Ma poglądy skrajne antyruskie, mieszka z mamą i bratem. Zajmuje się laniem po mordach i ćpaniem. Zalicza też laski na wyścigi z kolegami. Nieco dłużej jest z Magdą, która prawdopodobnie jest z nim w ciąży. Kto ją tam jednak wie. Tymczasem w ich rodzinnym Wejherowie zbliża się „Dzień bez Ruska”, który okazuje się dla Silnego jedną wielką imprezą. W końcu chłopak zaczyna nie rozróżniać swoich narkotycznych wizji od życia.
Problem i wyróżnik tej książki to jej język. Niby mamy tu bardzo proste i chamskie dialogi, ale też niezwykle barwne, pełne filozoficznych rozważań nieco zabarwianych pseudointeligentnym Cohelowskim charakterem. Jednocześnie niektóre rozkminy Silnego potrafią zadziwiać trafnością, by zaraz, kilka wersów niżej, przerazić naiwnością i głupotą. A im dalej, tym narkotyczny wewnętrzny bełkot jest dotkliwszy. Nie mogę do końca powiedzieć nawet, czy podobał mi się taki eksperyment literacki, czy nie.
Co ciekawe nie jest to książka, która ma charakter moralizatorski. Silny czy jego znajomi niczego nie żałują. Żyją swoim miałkim życiem i właściwie nie mają zbyt wielu głębszych planów na przyszłość, nie licząc biznesowych wizji po amfie takich jak sprzedaż piasku znad morza. Nieco zwraca uwagę na moc miłości. Prawdopodobnie, gdyby Magda, dziewczyna Silnego, była bardziej stałą w uczuciach, mogliby razem jakąś rodzinę z Silnym sklecić.
Zastanawiam się, jak bardzo przez te dwadzieścia lat książka się zestarzała i dochodzę do wniosku, że niewiele. Silni nadal chadzają po naszych ulicach, chociaż w mojej bańce raczej ich nie spotykam. Jednak czasem jakiś ich pierwiastek znajduje się w tych, którzy wszczynają burdy po meczach, szerzą niesprawdzone informacje, hejt czy ksenofobię. Napięta sytuacja polityczna tworzy więcej podziałów, niż miało to miejsce w momencie pisania tej książki i pewnie dziś na „Dniu bez Ruska” mogłyby być całkiem pokaźne tłumy.
Największym minusem książki jest jej zakończenie, a właściwie jego brak. Wprowadzenie Doroty, samej autorki, jako jednej z bohaterek, staje się równią pochyłą dla klarowności i tak dość niejasnego dzieła. Tylko może taki właśnie miał być zamysł Masłowskiej? Tak jak świadomość Silnego na zejściu, po zderzeniu (dosłownym!) z murem, odzyskującego i tracącego nie tylko wątek jego strumienia myśli, ale i przytomność. Urywa się, szarpie, wraca, wyłącza się, by znowu rozpocząć bieg. Czasem nie kończy nawet zdania, a co dopiero wątku.
Powiedziałabym nawet, że to książka dla nikogo, ale też dla każdego. Po przeczytaniu X tomiszczy różnych gatunków warto bowiem po nią sięgnąć, żeby zobaczyć, że można inaczej. Że można napisać inteligentnie o dresiarzach. Pod postacią Silnego kryje się bowiem znakomita satyra na otaczająca naszą rzeczywistość, młodzieży pozbawionej ambicji i szans na przyszłość, preferującej nihilistyczny styl życia z dodatkiem substancji dopingująco-odurzających. Ale jednocześnie jest to dzieło, które trudno zaszufladkować, zrozumieć, a nawet przeczytać.
Monika Kilijańska
Autor: Dorota Masłowska
Tytuł: Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Wydanie: III
Data wydania: 2022-11-01
Kategoria: literatura piękna
ISBN: 9788373928107
Liczba stron: 248