Szczerze przyznam, już dawno styczności z literaturą Ricka Riordana nie miałam. Trochę się stęskniłam w oczekiwaniu na chwilę, aby w końcu sięgnąć po opowieści z innych mitologii, którymi się zajął. Kiedy po raz pierwszy zauważyłam opowiadania ze świata Magnusa Chase, byłam szczerze zaintrygowana. Nie znając wcześniej zbytnio mitologii nordyckiej, stwierdziłam, że dam szansę zbiorowi opowiadań i być może sprawdzę, jak na tle moich wspomnień wypada nowa seria. Przedstawione są jak zwykle dość nieoczywiste opowiadania z codziennego życia bogów nordyckich, którzy jednak jakimś cudem żyją w świecie teraźniejszym, tylko prawdopodobnie równoległym do naszego. Mamy mityczny Asgard, mamy niesamowitego Thora, ale jest też nagrywanie filmików na Snapchacie, czy chatowanie ze znajomymi.
Nie spodziewałam się, że książka ta zostanie napisana aż tak bardzo pod publikę pokolenia urodzonego po roku 2000. Pomimo tego, że ja sama nie jestem jeszcze pełnoletnia, nad niektórymi charakterystycznymi zwrotami młodych musiałam przysiąść i się głębiej zastanowić. Jest to książka skierowana do jednego konkretnego pokolenia – do młodych nastolatków, którzy szukają opowieści, z którymi mogliby rozpocząć swoją przygodę czytelnika. Oczywiście, jest to dobra sprawa, ponieważ to właśnie dzięki takim książkom młode osoby zaczynają się interesować literaturą. Niemniej, nie jestem pewna, czy takie szukanie czytelników dosłownie \”na chwilę\” wyjdzie na dobrze całej twórczości. Nie każdy będzie w stanie po kilkunastu latach powrócić do tej literatury i znowu się w niej zakochać. Nie, pewnie zdecydowana większość osób będzie oczekiwała czegoś całkowicie innego. A co się stanie za dekadę, stulecie? Prawdopodobnie niestety na tak wspaniałe książki będzie czekało zapomnienie, ponieważ to, co dzisiaj do nas trafia, wtedy przestanie.
Dość refleksyjna wydaje mi się dzisiejsza recenzja, jednak jest to problem, na który wydaje mi się warto zwrócić uwagę. Oczywiście nie znaczy to, że książka jest w jakimś stopniu zła. Wręcz przeciwnie – ciężko mi było przestać się uśmiechać, a styl pana Riordana pozostał na naprawdę niesamowitym poziomie, który pozwala się całkowicie zanurzyć w czytanej lekturze. Jeśli więc zbliżają się urodziny jakiegoś waszego młodego krewnego, który być może nie jest jeszcze zainteresowany czytaniem albo potrzebuje czegoś, co by go jeszcze mocniej popchnęło ku czytelnictwie – oto jest książka idealna.
Wiktoria Trebuniak