Dworskie klimaty od zawsze były moim ulubionym tłem fabuły. I chociaż nigdy nie miałam marzeń, by przez chwilę być na miejscu jednej z księżniczek, to jednak czytać o tym, bardzo lubię. Niezależnie czy historia ukazana przez autora jest prawdziwa, z fragmentem faktów, albo zupełnie zmyśloną bajeczką. Ot, czasem dobrze jest, poczuć atmosferę przepychu, dostojeństwa, ale i intryg rozgrywających się za fasadą zmanierowanego zachowania.
O twórczości Kiery Cass i już słynnej serii Rywalki, słyszałam dosyć dawno, kiedyś z pewnością przeczytam. Teraz jednak premierę miał najnowszy tytuł – Narzeczona, który od razu postanowiłam przeczytać. Chciałam sprawdzić, czy warto zabierać się za nową serię.
Hollis jest dziewczyną z rodu, który śmiało może uchodzić za wysoko usytuowany. To też, nikogo nie dziwi, gdy król zaczyna bliżej interesować się piękną kobietą. Ich spotkania są zawsze pełne wdzięku i utrzymane w granicach przyzwoitości.
Dla młodej damy, wyróżnieniem jest przebywanie w towarzystwie najważniejszej osoby w państwie. I chociaż zdaje sobie sprawę, że przed nią było sporo dziewcząt, które po pewnym czasie przestały dotrzymywać towarzystwa przystojnemu królowi, to jednak postanawia cieszyć się chwilą. Nawet jeśli na jej palcu nie zabłyśnie zaręczynowy pierścionek.
Spotkania z królem po pewnym czasie, zaczynają nabierać nieco innego charakteru i coraz więcej osób plotkuje o słabości głowy państwa do pięknej dziewczyny. I wszystko wydaje się piękne, tylko owe wieści nie są zbyt przychylne dla Hollis. A ona sama, zaczyna zdawać sobie sprawę, że życie, które zaczyna się przed nią otwierać, nie jawi się tak pięknie.
Serce zaczyna reagować, ale nie na tego, który chce, aby stanęła u jego boku, Rodzice wymagają, by spełniła swoją rolę jak najlepiej. Czy będzie umiała podjąć słuszną decyzję? I jakie konsekwencje przyniesie, bez względu na wybór?
Napisałam na początku, że było to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. I muszę przyznać, że chyba rozumiem zachwyt, jaki został skierowany w stronę Rywalek. Bo tutaj, już na początku pierwszej części, można zauważyć charakter pisarki ukryty między wierszami. Mimo że bohaterowie są kreowani na czasem naiwnych – jak w przypadku Hollis, to jednak jej postać nie drażni i nie nuży. Owszem, dziewczyna do pewnego momentu żyje tym, co powierzchowne. Pięknymi strojami, przyjęciami i tak naprawdę, tylko te sprawy zajmują jej głowę.
Na szczęście Kiera Cass, nie przynudza swoich czytelników, dzięki czemu, każdy bohater ma szansę pokazać się z różnych stron. Zaskakując czytelnika i czasem wprowadzając w zdumienie. Ponieważ sama, nie domyśliłam się, jaka okaże się jedna z bohaterek tej historii. A to dopiero jej początek.
Mam nadzieję, że kontynuacja będzie również ciekawa. Ponieważ zagadki, które pojawiły się w fabule, bardzo mnie zaintrygowały. Nie są jakieś wymuszone, nie sprawiają wrażenia naciąganych i najważniejsze. Jeśli przez pewną chwilę myślałam, że wiem, co będzie dalej, to autorka mnie zaskakiwała.
Oczywiście, nie są to jakieś mocne zwroty w akcji, bo Narzeczona, należy do takich lekkich i przyjemnych lektur, ale mimo to, nie jest przesłodzona i nie wieje nudą. Można się przy niej wspaniale odstresować – czego ja ostatnio bardzo potrzebuję. Nie zasypiając z nudów, bo akcja wlecze się jak flaki z olejem. Właśnie nie, jestem naprawdę mile zaskoczona i cieszę się, że dałam sobie i autorce szansę na poznanie.
Myślę, że fani autorki śmiało mogą sięgnąć po Narzeczoną, a ci, którzy potrzebują czegoś lekkiego, w klimacie dworskich intryg, osadzonych w nieco odrealnionym świecie. Będą zadowoleni.
Agnieszka Bruchal