Powstanie w Jakucji i kampania Piepeliajewa to niesamowity epizod wojny domowej, w którym jest wiele aktualnych lekcji. To czy możemy z nich skorzystać, to osobna kwestia. Książka przybliża lody dwóch bohaterów tego konfliktu, stojących po dwóch stronach barykady: generała Anatolijego Piepielajewa, przywódcę oddziału białych, i anarchisty Iwana Stroda, dowodzącego czerwonymi. Walka idzie o niepodległość Jakucji, której sytuacja geopolityczna po powstaniu bolszewików nadal nie została rozwiązana, a wielu mieszkającym tu ludziom, zwykle zajmującym się łowiectwem i sprzedażą futer, wyśniła się autonomia. Wszakże Jakucja to już nie Rosja, Rosja to ta z Zachodu za Uralem. Dalej zaczyna się zupełnie inny kraje.
O czym traktuje książka? To nie tylko dokładne przebiegi bitew i oblężeń, zasadzek i ruchów po tajdze. To przede wszystkim obraz tragedii wojny, horroru, korupcji Rosji, która w przeciwieństwie do historii studiowanej w szkołach, nie jest odizolowana od jednostki. W tej książce nie historia żyje, ale człowiek. Nie zakochujemy się w niesamowitej sile armii, ale przepełnia nas wielka ciekawość charyzmatycznych, pół-mistycznych dowódców, w których istnieje niesamowity urok pewnej absolutnej idei. Dzięki temu \”Zimowa Droga\” pokazała wojnę domową nie jako wyczerpaną przeszłość, ale jako życie odzwierciedlone w milionach istnień ludzkich.
Nie jest to jednak historia militarna. To kameralna historia, prawie intymna. Nie ma armii, frontów i sztuczek militarnych, centralny odcinek to atak na jurty 10 000 kilometrów od stolic, a bohaterowie chodzą przez większość książki o 40 stopni poniżej zera. To historia dwóch osób, które generalnie z własnej woli wpadły w wojenną maszynkę do mięsa i próbują się z niej wydostać. Poznajemy ich ze wspomnień, listów, depeszy, szyfrowanych powiadomień, dzienników. Są one niejako kolejnymi po Józefowiczu autorami.
Wielkim plusem tej książki jest niezwykła szczegółowość faktologiczna. Dowiadujemy się naprawdę niezwykłych ciekawostek o najmniejszych posunięciach obydwu stron, możliwości zmiany decyzji, wpływów czy problemów. Do tego autor skupia się także na emocjach bohaterów – ich strachowi przed głodem, śmiercią, hańbą. Wszystko to w przerażająco surowych opisach, w które nierzadko przyprawiają o dreszcze.
Smutnym patosem tej książki jest to, że historia nie jest w stanie nas niczego nauczyć i ogólnie na jej temat lepiej opowiedzieć taką jak tu historię. Kiedy jakieś nadludzkie wręcz siły jak pragnienie prawdy i przyzwoitości budzą się w osobie i zaczynają działać, wtedy staje ona ponad. Oczywiste jest, że biali nie mogli przeciwstawić się czerwonym, niezależnie od tego, jak bardzo pocieszyliśmy się alternatywnymi scenariuszami. Przegrali liczebnie. Autor kwestionuje pogląd, że wojnę domową prowadzili polityczni antagoniści i pokazuje, jak w wielu przypadkach ludzie walczyli po jednej lub drugiej stronie z powodu okoliczności. W rzeczywistości ma on na myśli to, że w dużej mierze wojna była wojną o władzę, w której ludzie tacy jak Strod czy Piepeliajew byli cynicznie wykorzystywani.
Monika Kilijańska