Środowisko
ludzi czytających książki, dzieli się według mnie na tych,
którzy sugerują się recenzjami innych oraz na tych, którzy
kierują się tylko własnymi odczuciami.. Ja zdecydowanie należę
do tych pierwszych. Zresztą prowadząc blog o takiej tematyce, jest
to nieuniknione.
Dlaczego jednak o tym wspominam? Ponieważ to
właśnie przez opinie innych blogerek zapragnęłam przeczytać
\”Amber\”. Obiecywano mi kontrowersje, mroczny klimat,
nieszablonowość.
Ale czy ostatecznie to właśnie dostałam?
Amber Moretti,
osierocona outsiderka, która od zawsze zmagała się z koszmarami
dzieciństwa, pragnie za wszelką cenę zmienić swoje dotychczasowe
życie i rozpocząć w nim nowy etap. Z tym zamiarem rozpoczyna
studia, ale kompletnie nie spodziewa się, że już pierwszego dnia
na jej drodze stanie dwóch niewiarygodnie pociągających mężczyzn
– najlepszych przyjaciół, którzy różnią się od siebie jak
ogień i woda.
Nie spodziewa się także tego, że stanowią dla
niej zagrożenie tak wielkie, jak wspomniane żywioły, które mogą
ją spalić lub pociągnąć na dno. Wraz z jej szalejącym sercem.
Na
wstępie przyznam, że już dawno nie czytałam historii, która
byłaby tak niejednoznaczna i trudna do oceny. \”Amber\”
okazało się być wszystkim tym, czego się spodziewałam,
jednocześnie nie będąc tym w ogóle. Zanim zaczęłam czytać,
moje nastawienie było mega pozytywne, później byłam ogromnie
rozczarowana, ale z każdą przerzucaną stroną mój sceptycyzm
znikał i zaczął zamieniać się w zaskoczenie. Moje odczucia w
dalszym ciągu pozostawały jednak mieszane i nie zmieniło się to
do samego końca.
Największym
atutem tej książki, jest jej \”inność\”. Fabuła bowiem nie
jest zbyt górnolotna, opiera się w głównej mierze na pożądaniu
i potrzebie bycia kochaną i akceptowaną. Amber jest postacią dość
złożoną i dającą się lubić, ale równocześnie odpychającą.
Jej psychika jest tak poorana, że zmieniła dziewczynę w
emocjonalne zombie. Rozumiem taką kolej rzeczy, to konsekwencja jej
trudnego dzieciństwa, ale czasami nie do końca umiałam pojąć
motywów jej postępowania.
Brock i Ryder to całkowite
przeciwieństwa: porządny, uroczy chłopiec i zły, wytatuowany
rozbójnik. Tak przynajmniej wydaje się nam na pierwszy rzut oka.
Jednak, jak to w książkach bywa, nie wszystko złoto, co się
świeci, a to, co z pozoru wydaje się czarne, nie musi takie być do
końca.I tak oto pojawia się kluczowy element tej powieści, czyli
trójkąt. Nie myślcie jednak, że jest to trójkąt, który można
by porównać do tego z \”Collide\”, czyli poprzedniej
książki autorki. Nie, nie, nie. To coś zupełnie innego – mroczny,
szaleńczy, zwierzęcy wręcz trójkąt. Napędzany nienawiścią,
miłością i pożądaniem. Wzajemną niechęcią i przyciąganiem. I
jeśli miałabym porównać tę relację do jakiejkolwiek innej,
porównać mogłabym ją wyłącznie z tą występującą w \”Na
szczycie\” – K.N. Haner. Obie są równie kontrowersyjne i
niepokojące. Bezpruderyjne i wulgarne.
Skoro
już o tym mowa, czuję się zobowiązana zaznaczyć, że to NIE JEST
książka ani dla młodzieży, ani dla czytelniczek lubiących
serduszka, kwiatki i sielankę. \”Amber\” to historia, która
będzie oburzać, a czasem może nawet zniesmaczać. To jedna z
książek, które wstyd pokazać/polecić własnej matce.
Paradoksalnie jednak powieść nie jest wcale naszpikowana scenami
seksu. Właściwie jest ich naprawdę niewiele, ale nie zmienia to
faktu, że z każdej strony bije ogień namiętności tak silnej, że
kartki niemal płoną i nie jest to subtelny rodzaj żaru.
Pewnie
wiele z Was, czytających tę recenzję, myśli teraz, że \”Amber\”
mi się nie podobało i że moja ocena będzie negatywna. Jeśli tak,
muszę Was zaskoczyć, ponieważ Gail McHugh wraz ze swoim dziwnym,
śliskim, krętym tworem mnie zdobyła. Pochłonęła mój umysł i
oddała mi wyzuty, całkowicie wyprany z wszelkiej logiki, a jednak w
większości usatysfakcjonowany tym, co otrzymał z jej powieści.
Polubiłam ten wychodzący zewsząd brud emocjonalny, czające
się gdzieś na granicy świadomości poczucie zagrożenia i
przekonanie, że coś tak niepokojącego nie może zmierzać ku
dobremu.
A czy Ty odważysz się wejść do świata, w którym
panuje obezwładniający zmysły mrok?
Martyna Lewandowska