Czy rzeczywistość może okazać się gorsza, niż najbardziej przerażająca
fikcja? Gdzie przebiega granica, między tym, co dzieje się naprawdę, a wytworem
wyobraźni i skąd wiedzieć, czy się ją przekroczyło? Artur Urbanowicz nie
patyczkuje się z czytelnikiem i w powieści \”Gałęziste\” zmusza go do weryfikacji
tego, w co i komu można wierzyć bezgranicznie.
Ratunkiem dla zagrożonego związku
Karoliny i Tomka miał być kilkudniowy wyjazd na Suwalszczyznę. Dziewczyna
zaplanowała dla nich wycieczki krajoznawcze i spacery, podczas których
spokojnie porozmawiają i uda im się powrócić do stanu sprzed kilkunastu
miesięcy. Tomek od początku był nastawiony sceptycznie, a problem z noclegiem
tylko pogorszył jego humor. Gdy wreszcie wylądowali w Białodębach, maleńkiej
wiosce położonej wśród lasów, obok starego cmentarza Jaćwingów, nie spodziewali
się, co może ich tu spotkać. Odkrywali uroki okolicy, jednocześnie walcząc z
ogarniającym ich uczuciem niepokoju, stopniowo przeradzającym się w
przerażenie.
Okolice Suwałk opisane w książce
Artura Urbanowicza, jawią się jako kraina gęstych lasów, tajemniczych jezior i
pięknych krajobrazów. Coś jednak jest nie tak, Karolina i Tomek śnią pełne
koszmarów sny, mają przywidzenia, nie potrafią logicznie wyjaśnić, niektórych
zdarzeń, ale usilnie starają się to złożyć na karb rozszalałej wyobraźni,
pobudzonej bliskością grobów Jaćwingów, rządzących tą okolicą tysiąc lat temu. Bohaterowie,
dwudziestoparoletni ludzie o różnych charakterach, mają swoje problemy z
ustaleniem priorytetów w życiu i związku. Oboje są egoistami, ale bez problemu
znajdują wytłumaczenia na swoje zachowania, które mogą zniszczyć ich związek.
Mimo wszystko łączy ich miłość, z której nie chcą rezygnować, a strach czający
się pod skórą jednoczy ich bardziej, niż szczere rozmowy. Zachowania
mieszkańców Białodębów budzą ich konsternację, młodzi nie wiedzą, czego mogą
się po nich spodziewać, a zbliżająca się Wielkanoc zdaje się dodawać wydarzeniom
klimatu mistycyzmu. Gdy Karolina i Tomek zaczynają mieć dość tej złowrogiej
atmosfery, jest już za późno na ucieczkę.
\”Gałęziste\” to książka, przy
której się bałam. Choć rozsądek nakazywał weryfikację faktów, dawno nie czułam
takiego przerażenia podczas czytania, a moje poczucie realizmu gdzieś pierzchło
ze strachu. Już sama okładka działała na wyobraźnię, co dopiero treść. Autor
sumiennie budował atmosferę grozy, stopniowo przesuwając moją granicę realizmu,
aż w końcu we wszystko zaczęłam wierzyć bezgranicznie, choć w duchu cały czas
liczyłam na rozwiązania mające w sobie choć trochę logiki. Długie i burzliwe
rozważania o wierze i ateizmie, sugestywne opisy, brutalne sceny i ogromny
niepokój o los bohaterów wystarczyły, bym czytała tę książkę dość mocno
wystraszona, ale jeszcze bardziej zaciekawiona. Artur Urbanowicz w swojej
debiutanckiej powieści znalazł złoty środek między realizmem a fantazją,
wykorzystując przy tym interesujący motyw starodawnych wierzeń. \”Gałęziste\” okazało się przerażającym thrillerem paranormalnym, którego zakończenie wbiło
mnie w fotel i kazało zwątpić we wszystko, co wydawało się ważne podczas
czytania. To książka, która trzyma w napięciu do ostatnich stron, czasem
pozwala na westchnienie ulgi, by potem bardzo mocno zaskoczyć i skończyć się z
jeszcze większym impetem.