Nie obyło się wszelako bez grymasu, kiedy na okładce ujrzałam napis: \”Jedenastu najlepszych polskich autorów kryminałów…\” Drogie Wydawnictwo, nie szarżujcie. Wśród najlepszych widziałabym też Miłoszewskiego, Konatkowskiego, Greń czy Bondę, której twórczości nie lubię, ale która definitywnie jest teraz jedną z najbardziej topowych \”kryminalistek\” w Polsce. Wytnijcie z okładki \”najlepszych\” i będzie lepiej, marketing lepszy żaden niż nachalny.
Ad rem. Spośród autorów, którzy przyłożyli rękę do powstania \”Rewersu\”, znałam z lektury Ryszarda Ćwirleja, Marcina Wrońskiego i Joannę Jodełkę. O Joannie Opiat-Bojarskiej, Gai Grzegorzewskiej, Marcie Guzowskiej i Remigiuszu Mrozie słyszałam dużo dobrego, ale nigdy tak właściwie nie miałam okazji poczytać ich powieści. Nazwiska reszty obiły mi się o uszy, ale wywoływały jedynie mgliste skojarzenia. Teraz już wiem z całą pewnością, na których autorów będę polować w księgarniach w pierwszej kolejności.
\”Rewersu\” streścić się nie da. To jedenaście naprawdę zróżnicowanych tekstów, które może i łączy motyw miasta, ale i tak każdy z pisarzy potraktował ten motyw po swojemu. U niektórych, np. Jodełki czy Grzegorzewskiej, miasto chowa się za fabułą. U innych – w tym u Roberta Małeckiego – wychodzi zdecydowanym krokiem na pierwszy plan. W niektórych tekstach ludzie się mordują, w innych giną w tajemniczych okolicznościach… Każdy fan kryminału znajdzie tu coś dla siebie. Chyba że nie uznaje innych kryminałów poza Agatą Christie, wtedy może mieć problem.
Muszę przyznać, że dawno się tak dobrze nie bawiłam podczas lektury. Gwałtowne zmiany atmosfery i dekoracji podczas przeskakiwania z tekstu do tekstu ekscytowały, a każdy z autorów przenosił mnie w inny świat w ten słotny wrześniowy dzień. Dlatego też nie zamierzam rzucać kamieniem w tych autorów, którzy spisali się poniżej moich oczekiwań. Wymienię Wam tylko kilka tekstów, dla których moim zdaniem warto po \”Rewers\” sięgnąć:
\”Babcia Wiśniewska\” Wojciecha Chmielarza jest bardzo mocnym otwarciem. To dobrze skomponowana, spójna i przewrotna historia o współczesnej Polsce, o dres-mafii (nie tylko na Śląsku, ale gdziekolwiek w naszym pięknym kraju) i o tym, że czasem można wybrać tylko mniejsze zło. Humorystyczna otoczka łagodzi gorzki wydźwięk opowieści o pewnej specyficznej starszej pani.
W \”Sąsiadach\” oglądamy jak pod lupą wycinek miejskiej rzeczywistości ? typowy blok, w którym niby wszyscy się znają, ale jednak, jak się okazuje, tak nie do końca. Małgorzata Sobieszczańska wiernie odmalowuje realia niełatwego sąsiedztwa, a humoru jest tu nie szczypta, a co najmniej łyżka stołowa. Cichymi bohaterami opowiadania są dla mnie Australijczycy, na każdą wzmiankę o nich reagowałam radosnym chichotem, co może nie jest najbardziej stosowną reakcją podczas lektury kryminału, ale świadczy o czytelniczym zadowoleniu. A chyba o to chodzi, prawda?
\”Horyzont\” Roberta Małeckiego to tekst, którego nie czyta się dla fabuły. W pewnym momencie zaczęło mi być wszystko jedno, kto z kim i dlaczego – o wiele bardziej interesował mnie Toruń, moje miasto rodzinne. Torunia u Małeckiego jest tak dużo, że wyrasta na co najmniej drugoplanowego bohatera opowiadania. Jeżeli lubicie Kopernika i pierniki, czytajcie \”Horyzont\”.
W opowiadaniu zamykającym antologię Joanna Jodełka ma rację – nie czytajcie tego. Nie czytajcie tego metatekstu, który żartuje sobie z konwencji całej książki, z konwencji kryminału w ogóle i, co najgorsze, z pisarskich rozterek. \”Nie czytaj tego!\”, choć trudno je nazwać kryminałem, jest prawdziwą perełką \”Rewersu\”. Nie czytajcie jej na zdrowie.