Vanda Minori pisze list. Adresatem jest jej mąż, Aldo, który po dwunastoletnim związku odszedł do znacznie młodszej kochanki. W liście tym kobieta daje upust swojej wściekłości na niewiernego małżonka, przypomina także własne poświęcenie w imię stworzenia szczęśliwej rodziny. Aldo nie tylko nie decyduje się jednak na powrót, ale wyprowadza się z nową partnerką do innego miasta. Gdy po kilku latach próbuje nawiązać kontakt z dziećmi, okazuje się to trudniejsze niż przypuszczał. Syn i córka są bowiem przekonani, iż to on z egoistycznych pobudek doprowadził do rozpadu ich bezpiecznego, poukładanego świata. Dzieci nie znają jednak całej prawdy, na kwestię tę patrzą bowiem wyłącznie oczami rozgoryczonej Vandy.
Czasem po prostu się nie udaje. Są chęci, są uczucia, nie ma mimo to sposobu, żeby związek przetrwał. Tak właśnie stało się z małżeństwem Vandy i Alda, skazanego na porażkę jeszcze przed jego zawarciem. Jak to możliwe? Bardzo prosto. Młodzi mieszkańcy Neapolu wzięli pod uwagę wszystko to, co ich łączy, budując z tego fundament przyszłego wspólnego życia. Zapomnieli jednak uwzględnić różnice w ich osobowościach, poglądach na świat i marzeniach. Nie rozumieli też, że charakter człowieka i jego potrzeby mogą się zmienić z biegiem czasu, a wiek dwudziestu lat to zbyt wcześnie, by podejmować fundamentalne życiowe decyzje. Celem Vandy zawsze było posiadanie rodziny, w mężu i dzieciach upatrywała spełnienia samej siebie jako kobiety. Tego, zresztą, oczekiwało od niej ówczesne włoskie społeczeństwo. Aldo zdawał się podzielać to marzenie, szybko jednak okazało się, że jego pragnienie założenia rodziny wynika z niewłaściwych pobudek. Wychowywany przez apodyktycznego ojca mężczyzna chce udowodnić, że może być lepszym mężem i ojcem niż człowiek, który jemu samemu dał życie. Niezbyt to pewne podstawy do budowania tak solidnego gmachu jak rodzina, trudno się więc dziwić, że wkrótce budynek ten zaczął chwiać się w posadach. Vanda realizowała się w opiece nad dzećmi, Aldo pragnął osiągnąć sukces jako naukowiec – ich potrzeby dzień po dniu coraz bardziej się rozchodziły. Vanda i Aldo popełnili wręcz podręcznikowe błędy: on nie wychylał nosa z książek, ona skupiła się na wychowaniu dzieci i nastawianiu ich przeciwko ojcu. Przede wszystkim jednak pobrali się w zbyt młodym wieku, gdy nie znali jeszcze dobrze samych siebie i nie byli w stanie odseparować własnych potrzeb od społecznych oczekiwań. To, zresztą, wciąż aktualny problem, nie tylko we Włoszech – wystarczy spojrzeć jak szybko rozpadają się szkolne lub studenckie małżeństwa, zawarte na fali pierwszego, nie dojrzałego jeszcze uczucia. Vandę i Alda można więc uznać za osoby schwytane w pułapkę swoich czasów, które zinternalizowały zewnętrzne oczekiwania wobec własnej płci.
Domenico Starnone dokonuje w Sznurówkach konstruktywnej analizy dysfunkcyjnej rodziny, w której nieszczęście rodziców przenosi się na dzieci. Cała czwórka postrzega rodzinę jako pułapkę, z której chcą się uwolnić, a jednocześnie nie są w stanie. Dotyczy to zwłaszcza dzieci, z jednej strony wrogo nastawionych do ojca i odżegnujących się od jakichkolwiek z nim związków, z drugiej desperacko poszukujących dowodów na to, że wciąż stanowią rodzinę. Sposób wiązania tytułowych sznurówek, identyczny w przypadku Alda i jego syna, ma być jednym z takich świadectw łączących ich więzów krwi. Starnone pokazuje ponadto jak łatwo skrzywdzone dziecko staje się z czasem rodzicem krzywdzącym kolejne pokolenia. Sznurówki stanowią więc przewrotny podręcznik uczący jak nie budować związku małżeńskiego i rodzny, i jako taki sprawdza się doskonale. Nieco gorzej radzi sobie jako powieść. Problem nie w tym, że Domenico Starnone nie posiada daru tworzenia historii i jej opowiadania, tego bowiem nie można mu odmówić. Podobnie jak dobrego stylu, język jakim się posługuje jest bowiem jednym z większych atutów jego powieści. Nie czepiam się nawet banału, jakim w gruncie rzeczy jest historia państwa Minori, takie jest bowiem życie – zazwyczaj składa się z prozaicznych zdarzeń i małych dramatów. To, czego mi brakuje natomiast to emocje – jeśli stawia się na ograny w setkach powieści temat, należałoby opowiedzieć o nim z pasją, tak, aby czytelnik czuł nienawiść, rozpacz, rozczarowanie, które przecież stało się udziałem bohaterów. Sznurówki powinny parzyć, zmuszać do refleksji i poruszać emocjonalnie, powieść Starnone przypomina jednak szumnie zapowiadaną salwę armatnią, która okazuje się wystrzałem z kapiszona. Włoski pisarz zaczął świetnie: przyjmując perspektywę Vandy, zdradzonej żony i samotnej matki, przerzuca całą winę za rozpad małżeństwa na Alda. Wydaje się więc, że Sznurówki będą opowieścią o nieszczęściu kobiety, która podążając wytyczoną przez tradycję ścieżką wylądowała w ślepym zaułku: mając nadzieję na szczęśliwe życie rodzine, z biegiem czasu stała się dla męża jedynie kucharką, sprzątaczką i opiekunką jego dzieci. W pewnym momencie włoski pisarz oddaje jednak głos Aldowi przewracając cały stworzony przez czytelnika obraz sytuacji w rodzinie Minorich do góry nogami. Ten interesujący zabieg fabularny stanowi jednak jedyny przejaw emocji, na jaki może liczyć odbiorca powieści Sznurówki. Im dalej w las, tym uczuć jest bowiem coraz mniej. Nie mając szans na poruszający dramat rodzinny lepiej więc potraktować powieść Domenica Starnone jako socjologiczną obserwację przemian, jakie w ciągu kilkudziesięciu lat XX wieku zaszły we włoskiej obyczajowości. Dzieciństwo Alda to czasy związków małżeńskich opartych na całkowitej dominacji mężczyzny jako głowy rodziny – kobieta miała być całkowicie podporządkowaną mężowi gospodynią domową oraz matką. Lata 60. zmieniły ten wzorzec, choć miejsca kobiety wciąż upatrywano przede wszystkim w domu. Vanda miała być jednak dla Alda raczej partnerką niż gosposią, mimo że to na jego barkach spoczywało utrzymanie rodziny. Kolejne lata przyniosły dalsze rozluźnienie obyczajowości – szanowany mężczyzna, o ugruntowanej pozycji zawodowej, mógł już pozwolić sobie na publiczne przeżywanie kryzysu wieku średniego i porzucenie wieloletniej małżonki dla ledwo wkraczającej w dojrzałość, młodszej o ponad dwadzieścia lat kochanki. Pozostając w związku małżeńskim mógł mieszkać z nową partnerką i udzielać się towarzysko bez ryzyka utraty pozycji społecznej i powszechnego szacunku. Sandro, syn Alda, żyje już całkowicie swobodnie, bez oporów rzucając się w przygodne relacje z kobietami, których efektem było zazwyczaj kolejne nieślubne dziecko. Analiza ta jest bez wątpienia najciekawszą stroną powieści, nie wystarcza jednak, by uznać, że Sznurówki są powieścią jeśli nie wybitną, to przynajmniej emocjonującą, która poruszy czytelnika i zostanie z nim na dłużej, nawet po przeczytaniu ostatniej strony. Szkoda zmarnowanej szansy, bo potencjał mimo całego banału zawartego w historii państwa Minorich był całkiem spory.
Blanka Katarzyna Dżugaj