W świecie zachodnim coraz częściej ludzie świadomie decydują się na bezdzietność. U mężczyzn taka decyzja nie razi, natomiast wiele spośród kobiet deklaruje iż czują się napiętnowane. Słyszą one niejednokrotnie iż ?kiedyś będą żałować?. Orna Donath również usłyszała takie słowa i przekornie postanowiła sprawdzić, czy przypadkiem nie ma matek, które \”żałują\” decyzji o zostaniu matkami. Badanie swoje prowadziła w Izraelu i nie wiem na ile możemy przekładać pewne aspekty na grunt Polski – książka daje do zrozumienia, że w Izraelu nacisk na kobiety w sprawach rodzicielstwa jest wyjątkowo silny – jednak odczucia kobiet wobec macierzyństwa i ich wewnętrzne wątpliwości są z dużym prawdopodobieństwem podobne.
\”Żałując macierzyństwa\” to książka oparta na wypowiedziach grupy kobiet, które są matkami, a nawet babciami, jednak uważają, że ich decyzja o urodzeniu dziecka była błędem. Wypowiedzi kobiet umęczonych macierzyństwem niechętnych swojej roli jako matek są bardzo różne. Z jednej strony mamy do czynienia z osobami, które autentycznie są przerażone odpowiedzialnością, nieustanną troską o dzieci, zagubione w roli na którą – bardziej lub mniej świadomie – się zgodziły. Z drugiej trafiamy na wypowiedzi kobiet jedynie rozpamiętujących utracone wolność i beztroskę, zupełnie nie widzące sensu w poświęceniu się dla dzieci. Wszystkie je łączy poczucie, że nie powinny być matkami, że to nie dla nich. Wszystkie też mimo wszystko wychowują – lub wychowywały – dzieci najlepiej jak potrafiły. Problem dotyczy więc ich wewnętrznych odczuć, nie postaw zewnętrznych.
W całej narracji daje się wyczuć osobiste zaangażowanie autorki, brak dystansu ? nie jest to zarzut, wszak ona również ma swoją historię, swoje odczucia względem macierzyństwa. Odniosłam jednak wrażenie, że słuszna skądinąd teza, iż żałować można również posiadania dzieci, rozwinęła się tutaj – być może przez zbyt emocjonalne podejście autorki ? w liczne, nie do końca wyjaśnione tezy, budowane na nadinterpretacjach. Anegdotę na temat dawnego obyczaju kopania grobu kobietom ciężarnym i zakopywania go po czterdziestu dniach od porodu autorka skwitowała jedynie stwierdzeniem iż kobiety ciężarne uważano za zmarłe – stwierdzenie miało wesprzeć dalszy wywód o utracie własnego życia przez zostanie matką. Jakkolwiek faktem jest istotna zmiana w życiu po narodzinach potomka, tak nie trzeba być wziętym antropologiem, by powiązać wspomniany obyczaj z częstymi wówczas przypadkami śmierci okołoporodowej, której ryzyko oddalało się po okresie połogu. Upraszczanie jest słabą stroną książki.
Oczywistym wydaje się, że kobiety mogą żałować macierzyństwa, acz jest to zagadnienie złożone. Jego badanie powinno obejmować zarówno społeczną, ekonomiczną i rodzinną sytuację każdej z badanych kobiet, jak i historię ciąży, stan psychiczny i ewentualną niewyleczoną – może niezdiagnozowaną – depresję poporodową czy nieprzepracowane traumy z dzieciństwa – a i to nie wyjaśni wszystkiego. Jedna z odpowiadających zresztą poruszyła temat swoich traum z dzieciństwa obudzonych przez troskę o córkę – jednak autorka tendencyjnie założyła, że to rodzicielstwo jest WINNE ponownemu przeżywaniu dawnych krzywd, jakby wystarczyło nigdy nie zostać matką i złe wspomnienia nie wrócą. To bardzo powierzchowne podejście do problemu.
Słabą stroną książki jest również język. Nie jestem w stanie ocenić, czy to wina przekładu, czy też już z oryginałem był problem, ale tekst czyta się ciężko. Autorka nie nadużywa wyszukanych pojęć, zagadnienia przez nią poruszane do skomplikowanych nie należą – a jednak jej wypowiedź bywa niezrozumiała. Chodzi tu przede wszystkim o budowę zdań, być może składniowo zgodną z językiem oryginału, niemniej czytając przekład potrzebowałam czasu, by przyzwyczaić się do zawiłej składni niektórych fragmentów.
\”Żałując macierzyństwa\” zawiera wypowiedzi istotne w debacie na temat rodzicielstwa. Przede wszystkim daje możliwość spojrzenia na tę nielukrowaną stronę posiadania potomstwa, zwłaszcza z punktu widzenia kobiet. Jest to też ukazanie innego stosunku do macierzyństwa, trudnych uczuć rodzących się w kobietach, którym trudno jest się odnaleźć – jedynie w momentach kryzysowych lub całkowicie – w roli matki. Pomimo wielu dziwnych twierdzeń – czasem wywiedzionych logicznie, innym razem konstruowanym na wyrost – jakie autorka wysnuła ze swoich badań, książka warta jest uwagi choćby ze względu na zawarte tu wypowiedzi matek potencjalnie uznawanych za wyrodne. Warto wysłuchać tych trudnych wyznań nim wyrobimy sobie zdanie.
Iwona Ladzińska