Niektóre opowieści poznajemy z książek, inne są nam przekazywane przez starsze pokolenia. Pomimo tego, że może różnić nas pochodzenie, przekonania czy też religia, legendy z innych stron świata i tak są równie fascynujące i pouczające.
Zarys fabuły
Zaczynając czytanie W lesie Baby Jagi, wkracza się w świat magiczny i wyjątkowy. To zbiór dziewięciu baśni oraz wierzeń rosyjskich. Może martwić, że są takie krótkie, wręcz jakby suche fakty, a jednak mają w sobie moc. Mamią, zaskakują i pozwalają dostrzec podobieństwo do naszych opowieści.
Jeśli chodzi o baśnie, podania i mity, jestem łatwym celem. Wystarczy mi wskazać tytuł poruszający te treści, a lecę i czytam. Z W lesie Baby Jagi było identycznie. Tym bardziej że fascynuje mnie kultura Rosji pod tym właśnie względem.
Moje wrażenia
Baśnie i legendy w przekładzie Luigi Dal Cin są skierowane do dzieci w wieku 6+, ale i niejeden dorosły się nimi zachwyci. Mnie od pierwszych stron omamił ich klimat oraz magia skryta w krótkich zdaniach, oraz obrazach. Treść nie jest zbyt skomplikowana i każdy młody czytelnik zdoła sam poznawać każda z historii, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by poznawać rosyjskie wierzenia i legendy wspólnie. Skłaniają one do rozmów i poszerzania wiedzy o tym fascynującym kraju. Dla nas, tych dojrzałych czytelników, prawdziwym smaczkiem jest to, że niektóre baśnie są zupełnie nowe, a jeszcze inne przypominają te dobrze nam znane. Tutaj naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie.
Słów kilka o szacie graficznej
W lesie Baby Jagi, to dziewięć opowiadań, które mają przeróżnych artystów. Jednak różnice w ich pracach dostrzega się dopiero przy dokładniejszym przyglądaniu się ilustracjom. Na pierwszy rzut oka każda ma podobną kreskę i kolorystykę, jednak skupiając się na nich, dostrzegałam drobne niuanse wyróżniające pracę każdego z artystów. I muszę przyznać, że jest na co popatrzeć. Wszystkie strony są przepiękne, ilustracje zawierają dużo szczegółów i uzupełniają się z treścią.
Na zakończenie
Każda z baśni ma w sobie coś takiego, że urzeka i zapada w pamięć. Mnie jednak najbardziej spodobały się te o mamie wilczycy, królewnie zaklętej w żabie i siostrze, której brat zamienił się w osiołka. Odkryłam w nich to, czego szukam w historiach. Ciepło, morał i oddanie. W lesie Baby Jagi wciągnęło mnie od pierwszej strony, nie mogłam oderwać się od czytania i przeglądania ilustracji. Podobało mi się też, że na końcu książki znajduje się słownik tłumaczący niektóre wyrażenia. Czy dostrzegam jakieś minusy? W sumie to tak. Było mi za mało. Nie obraziłabym się na więcej baśni.
Po zapoznaniu się z Mukashi, mukashi oraz W lesie Baby Jagi śmiało mogę napisać, że warto posiadać oba tytuły. Pięknie prezentuje się na regale, ale jeszcze ciekawsze są w naszych dłoniach. Czytane i podziwiane, na co w pełni zasługują.
Irena Bujak