Nie przeskoczymy życia, a ono kopie nas, rozdając ciosy znienacka i na oślep. Musisz się podnieść i żyć. Przed tobą trudny czas, ale zobaczysz, los ci to wynagrodzi. Nigdy nie jest tak, że zawsze jest mrok albo zawsze słońce. Życie plecie nam pogodę. Raz przytrafi się deszcz, raz burza z piorunami, a innym razem otuli nas słońce, a w naszym sercu zakwitnie wiosna. Złe chwile mijają i nie ma co się nimi przejmować. Dobre też miną, więc nie ma co się do nich przywiązywać, a jedynie cieszyć każdym dobrze przeżytym dniem […].*
Podobno los doświadcza nas tylko na tyle, ile jesteśmy w stanie znieść. Tylko czy zawsze jesteśmy w stanie podnieść się po każdym ciosie? Może są momenty, gdy jest ich za dużo, za często, w najmniej odpowiednim momencie i coraz trudniej stawić czoła kolejnym troskom. Jak znaleźć w sobie siłę do walki, gdy odbiera się nam wszystko, co kochamy, a przyszłość nie jawi się zbyt pozytywnie?
Zarys fabuły
Lena ma dopiero 19 lat, a już bardzo dobrze zna smak straty ukochanych osób. Najpierw umiera jej mama, a teraz musi pożegnać się z ojcem, który był dla niej wszystkim. Młoda kobieta jest zrozpaczona, a co gorsza na drugi dzień po pogrzebie ma ostatni dzień matury, na który się spóźnia. I to nie koniec jej problemów, bo leśniczówkę przejmuje nowy leśniczy, a ona ma trzy miesiące na znalezienie nowego lokum. Tylko jak ma się to udać, skoro macocha zostawiła ją z niczym? Na szczęście pomocną dłoń wyciąga Kamil, współpracownik ojca dziewczyny i nie pozwala jej się załamać. Po pewnym czasie Lena wyprowadza się do Gdańska i tam stara się nauczyć żyć na nowo. Tylko czy serce da radę zapomnieć o tym, co kocha i co utraciło?
Nie miałam początkowo w planach tej książki, ale gdy tylko zaczęły pojawiać się o niej opinie, coś mi mówiło, że Sny pachnące poziomkami to coś dla mnie. Wiedziałam, że dużo w niej emocji i życiowych wątków, ale nawet przez chwilę nie podejrzewałam, jak mocno trafi w moje serce. Czym tak bardzo mnie ujęła?
Moje wrażenia
Sny pachnące poziomkami tak naprawdę nie są niczym nowym, to powieść obyczajowa o losach pewnej dziewczyny, którą doświadczył los. Musi poradzić sobie ze stratą, samotnością i nagłym wkroczeniem w dorosłość, gdzie może liczyć tylko na siebie. To sytuacja znana wielu z nas, prawda? A jednak Wioletta Piasecka opisała to tak, że chociaż to historia z życia wzięta, nie ma w niej nic zwykłego. Zawarła w książce ogrom emocji, wartości i przeżyć, które chwytają za serce i nim szarpią. Autorka opowiada o stracie, o poddawaniu się, o trwaniu dzień po dniu, o podłości ludzkiej i zawiści. Mówi też jednak o dobroci, miłości do zwierząt, troskliwości, pierwszej miłości, o odnajdywaniu siebie i tych właściwych osób. Wszystko to ubiera w piękne słowa, tworzy wydarzenia i opisy, które zachwycają i nie chce się aż przerywać czytania.
Słów kilka o bohaterach
Mam wrażenie, że o postaciach mogłabym pisać bez końca. Każdy tutaj jest ważny, ma swoją rolę do spełnienia. Macocha Leny to tak zła bohaterka, że nie potrafię zrozumieć, jak jej ojciec nie mógł tego widzieć. To jak się zachowywała, było nie do przyjęcia i mam nadzieję, że więcej się nie pojawi. Na szczęście dla równowagi jest pani Małgosia, starsza i niezwykle mądra kobieta. Już sama jej bliskość otula otuchą i ciepłem. No i Kamil, przystojny, ale bardziej w takim naturalnym stylu. Bardziej ujmuje swoją dobrocią oraz troskliwością. To jak wspierał Lenę, było cudowne i takie naturalne. No i w końcu ona. Nie jestem w stanie pojąć, ile musiała znieść Lena w tak krótkim czasie. Wcale mnie nie dziwi, że upadała i nie potrafiła się pozbierać. A jednak walczyła i nawet gdy obierała złe ścieżki, potrafiła w końcu to dostrzegać. Gdy traci się wszystko, to czasem chwytamy się namiastki dobra, które nas spotyka i wtedy jesteśmy najbardziej podatni na zranienie, manipulowanie i kierowanie sobą. Jestem pełna podziwu dla tej dziewczyny.
Na zakończenie
Jest tak, że niektóre książki trafiają do nas w najbardziej właściwym momencie. Myślę, że tak było właśnie z tą. Sny pachnące poziomkami od pierwszych stron wciągnęły mnie w świat Leny, od razu zaczęłam przeżywać wszystko, co się dzieje i co tu dużo pisać. Polały się łzy, bolało serce, a słowa trafiały w najczulsze struny duszy i zakorzeniły się w umyśle. To książka życiowa, mówiąca o tym, że najważniejsze jest być dobrym dla siebie, o podejmowaniu własnych decyzji i o tym, że w życiu raz jest dobrze, a raz źle i nic nie jest dane na zawsze. Pięknie było to wszystko przedstawione, zachwycały mnie opisy emocji, krajobrazów i przedstawienie leśnego życia. Z zachwytem odkrywałam myśli oraz uczucia bohaterów i chociaż serce bolało, że muszą tyle przechodzić, wiedziałam, iż tak musi być.
Sny pachnące poziomkami zachwycają dosłownie wszystkim. Tutaj nie ma nagłej miłości i nagłego przegonienia wszelkich trosk. Na wszystko musi być odpowiedni czas i miejsce. Musi być źle, by było dobrze, jak w życiu. Ta książka pokazuje, że nie możemy wiecznie rozpamiętywać złego, ani być pewnym, że to, co dobre będzie już na zawsze. Życie daje i odbiera i chociaż to cholernie trudne, trzeba żyć tu i teraz. Cieszyć się z radości, pokonywać, co złe i iść do przodu. Byle w zgodzie ze sobą i z kimś u boku, nawet gdyby miała to być uratowana czworonożna przybłęda. Kto wie, dokąd nas ona zaprowadzi?
Autor: Wioletta Piasecka
Tytuł: Sny pachnące poziomkami
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Wydanie: I
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: obyczajowa
ISBN: 9788383291284
Liczba stron: 368
Książka do kupienia na https://www.gandalf.com.pl/