Do Huberta Klimko-Dobrzanieckiego przekonałam się wiele lat temu, gdy jego powieść o banalnej okładce okazała się zupełnie niebanalna w treści. Później na moim DKK okazało się, że autor cieszy się wielką estymą wśród osób z naszego klubu, a ja obiecałam sobie, że będę baczniej śledziła rynek wydawniczy, w razie, gdyby pojawiła się jakaś kolejna książka, to będę miała rękę na pulsie. No i się udało. Trochę mina mi zrzedła, bo okazało się, że to zbiór opowiadań a ja dalej sceptycznie podchodzę do zbiorów, nie mogę się wciągnąć nigdy, po prostu co się wczytam, to już koniec. No ale trzeba było przeczytać, objętościowo nie jest to wielkie i ambitne zadanie.
Dostajemy zbiór ośmiu opowiadań. Tematyka bardzo szeroka, od żartobliwej historii o Bogu i sposobach, by sobie go zjednać, po nawet, jeśli pisane lekkim stylem, to poważne historie, dotykające ważnych aspektów naszego życia. Bo czy spec od gotowania, który jest ślepo zafascynowany pewnym muzykiem, a przeżywa kryzys, bo okazuje się, że ów muzyk nie zna się na kuchni nie pokazuje, jak łatwo budujemy życie na fikcji, do znanych fragmentów dopisujemy sobie własną wersję i mamy pretensje, że ktoś nie spełnia naszych oczekiwań. W opowiadaniach Klimko-Dobrzanieckiego znajdziemy zarówno świat, który przeminął, jak chociażby ten czas handlarzy i kombinowania, ale autor nie ucieka również przed współczesną tematyką, w tym o wspomnianym denderze, o którym ostatnio tak głośno.
Z opowiadaniami jest tak, że gdy jest ich więcej niż dwa, któreś z nich musi być najsłabsze, musi być najlepsze, zwykle też są przeciętne. Tutaj, chociaż opowiadań jest tylko osiem, mamy również słabsze, które może nie tyle, że mnie nudziło, ale powiedzmy, że mnie w takim mocnym stopniu nie wciągnęły. Nie mogę jednak odmówić Hubertowi Klimko-Dobrzanieckiemu, sprawnego pióra, bardzo dobrego stylu, który pokazuje inteligencję autora, dowodzi, że jest bystrym obserwatorem. Porusza tematy nietuzinkowe, takie, które są problemem, ale ciągle są spychane na margines, jak chociażby mężczyźni jako ofiary przemocy domowej ze strony kobiet, to za często temat żartów, a nie prawdziwej rozmowy.
Moim zdaniem ta książka będzie idealna dla każdego, kto kocha opowiadania, a wiem, że jest takich osób wiele, dodatkowo skoro nawet ja, czyli raczej stroniąca od krótkich form się przekonałam, to sądzę, że nie ma co się zrażać, ale warto sprawdzić tę książkę, jestem przekonana, że nie poczujecie się zawiedzeni!
Katarzyna Mastalerczyk