Wilk
szary, Canis
lupus,
drapieżny ssak z rodziny psowatych, występujący w lasach, na
równinach, na terenach bagiennych oraz w górach. To zwierzę
wywołuje w ludziach mieszane uczucia. Z jednej strony wilk jest
symbolem zła, okrucieństwa i gwałtowności, jak na przykład w
jednej z najbardziej znanych baśni, czyli w Czerwonym
Kapturku braci
Grimm, z drugiej podziwia się jego majestat, niezależność i
wytrwałość. Ostatnio wzrasta nasza świadomość ekologiczna i
rozumiemy, że wilk zajmuje ważne miejsce w ekosystemie. W Polsce
jedną z osób, która przybliża nam sylwetkę tego pięknego
zwierzęcia jest z pewnością Adam Wajrak, którego książkę pod
tytułem Wilki miałam
przyjemność przeczytać.
Adam
Wajrak swoją przygodę z wilkami zaczął dawno temu, jeszcze jako
młody chłopak. Nie był wtedy znanym ekologiem, dziennikarzem i
pisarzem, a wyobrażenie miał o nich takie, jak przeciętny Polak –
że to groźne zwierzęta, które mogą zaatakować człowieka (co
nie jest prawdą). Zabawnie czytało się, jak to wybrał się z
dwoma kolegami w góry i gdy zapadł zmrok trójka chłopaków
usłyszała nagle nie dające się z niczym pomylić wycie… Tak, to
były wilki. Wajrak z kumplami wymyślili, że zwierzęta na pewno
wystraszą się światła, jednak jedyna na stanie latarka sowieckiej
produkcji zepsuła się w newralgicznym momencie, stali więc zbici w
kupkę, gotowi odpierać wilki… za pomocą zapalniczki. Oczywiście
zwierzęta w ogóle nie wyszły z lasu.
Kolejne
spotkania były już bardziej świadome. W 1993 roku Adam Wajrak
wybrał się do Zakładu Badania Ssaków, gdzie przebywał Kazan –
wilk, który został jako szczenię odebrany matce i sprzedany
ludziom, którzy chcieli z niego zrobić stróża na lisiej farmie.
Jednak stróżem nigdy nie został, ponieważ rodzina, która go
wzięła, pokochała go jak psa. Gdy Kazan urósł, zaczął
przejawiać typowo wilcze instynkty i rodzina nie umiała sobie z nim
poradzić. Dlatego też trafił do Zakładu Badania Ssaków, gdzie
opiekował się nim Karol Zub. Wajrak wspomina, że pierwsze bliskie
spotkanie z wilkiem było fascynujące i trochę straszne zarazem.
Młody wilk musiał sprawdzić, kto tu rządzi:
Nagle
coś wielkiego i szarego wystrzeliło z klatki, zawróciło,
rozpędziło się i ani się obejrzałem, jak wielkie wilczysko
skoczyło i ogromnymi łapami trzepnęło mnie w klatkę piersiową.
Cios był potężny. Zachwiałem się na nogach i tylko cudem nie
runąłem na ziemię. Nie był to koniec wystawiania mnie na próbę.
Nie zdążyłem jeszcze wyjść z szoku po uderzeniu, gdy wilk stanął
przy moim boku, a ja poczułem na dłoni jego wielkie i ostre
zębiska. Trzymał ją spokojnie, ale stanowczo. Trzymał i patrzył
mi w oczy swoimi brązowymi ślepiami, jakby chciał zapytać: I co
teraz, koleżko?.
Adam
Wajrak pokazuje w swojej książce ważną rzecz:
wilki są dzikie i dzikie powinny pozostać. Nawet, gdy chwilowo
przebywają pod opieką ludzi, nawet, gdy chadzasz z nimi na spacery,
nigdy nie próbuj ugiąć i oswoić wilka. Takie zwierzęta są
smutne i złamane.
A
obserwować wilka w jego naturalnym środowisku to niesamowita
sprawa. Polski działacz na rzecz przyrody doświadczył tego
nie raz, mieszkając długie lata w Puszczy Białowieskiej. W Wilkach
możemy poczytać jak razem z Nurią Selva Fernandez badał leżące
w lasach padliny, jak niespodziewanie spotykał wilki gdzieś na
ścieżkach (i wtedy zwykle obserwowali się nawzajem) czy jak wraz z
naukowcami z Białowieży łapali je, by nałożyć zwierzęciu
obrożę z nadajnikiem, by móc badać jego zwyczaje.
Są
też jednak smutniejsze karty ludzkiej znajomości
z wilkami. Adam Wajrak opisuje jak przez lata wilki były
prześladowane i zabijane na skóry. Okrutne praktyki
trwają do dziś, mimo że zgodnie z rozporządzeniem Ministra
Środowiska z dnia 26 września 2001, wilk jest zwierzęciem
chronionym. Mimo tego kłusownicy nieraz na nie polują, czy łapią
je we wnyki (zwykle przypadkowo, przy okazji polowania na inne
zwierzęta). Na Białorusi nadal wybiera się szczenięta wilków, by
je zabić i w ten sposób zmniejszyć populację tych zwierząt.
Wilki
Adama Wajraka to książka słodko-gorzka. Doskonale ukazuje
szacunek, jakim dziennikarz darzy majestatyczne wilki i w przystępny
sposób pozwala się zapoznać z ich historią w Polsce i Europie
oraz opowiada o przygodach, jakie Wajrak miał w puszczy. Jest to
także książka o Antonii, śmiesznym kundlu-znajdzie, z długim
pyskiem jak u mrówkojada, na którego końcu był spory nochal. Do
tego małe, rezolutne oczka.
Zabawnie wyglądający psiak stał się niespodziewanie dla
właścicieli wspaniałym tropicielem wilków. Antonia zajmuje więc
ważne miejsce w tej historii.
Jeśli
chcecie się dowiedzieć czegoś o Wilkach,
to polecam Wam książkę Adama Wajraka. Poza ciekawymi tekstami,
jest tu również dużo pięknych zdjęć zrobionych przez samego
autora. Fotografie i teksty świetnie się uzupełniają.
[Wilki]
Były piękne. Szare, z jasnym podgardlem i gęstym futrem. Były jak
wszystkie wyobrażenia o pięknych wilkach. Szły ławą, a gdy tylko
na moment przystawały albo zwalniały, wyłem. (…) Podeszły do
mnie naprawdę blisko. Może na 50 metrów. A potem weszły do lasu.
Na chwilę straciłem je z oczu. Słyszałem, jak idą przez las, w
końcu zobaczyłem szare grzbiety zachodzące mnie z drugiej strony.
Znów były bardzo blisko. Widziałem, jak wyglądają zza drzew. A
potem powoli zniknęły w lesie.
Karolina Sosnowska