Czytanie recenzji jest zgubne, człowiek
w najmniej odpowiednim momencie, na ten przykład w środku
weekendu, zaczyna chorować na książkę. I chce kogoś zamordować,
że jej nie ma. A Mariannę chciałam przeczytać bardzo.
Zaczęłam po odpakowaniu z koperty, poszło piorunem. Tak, jest to
książka o której jest głośno, byłam ciekawa czy zasłużenie,
bo fabuła faktycznie była intrygująca i chociaż czwarta dekada
XIX wieku to nie jest coś co uwielbiam, to z wielkim
zainteresowaniem, zanurzyłam się w historię stworzoną przez
autorkę.
Marianna pochodzi ze zubożałej
szlachty. Jej matka popełniła mezalians i drogo za to zapłaciła.
Ojciec jest próżniakiem, przegrywa każdy grosz i brata się ze
znienawidzonymi Moskalami. Mariannę irytują ograniczenia stawiane
jej przez własną płeć, więc ucieka z klasztornej szkoły i
dołącza do powstańców listopadowych, porwana przykładem Emilii
Plater. Z powstania wraca odmieniona, jednak grozi jej śmiertelne
niebezpieczeństwo, jeśli jej udział w powstaniu się wyda ?
czeka ją zsyłka. Ojciec sciekły na córkę i wpadający w coraz
większe długi, chce ją sprzedać jako kochankę znienawidzonemu
tłumicielowi powstania. Matka Marianny daje jej inny wybór, albo
śluby zakonne, albo ślub z synem jej szkolnej przyjaciółki.
Chcąc, nie chcąc Marianna opuszcza rodzinne strony, rusza do
Galicji, aby poślubić Michała, który również pilnie szuka żony.
No, ale zaraz? młody, bogaty, inteligentny i chyba nie kaleka?
Dlaczego bierze pannę bez majątku, ze splamionym nazwiskiem? Zawsze
musi być jakieś ale?
Gdy jestem aż tak dobrze nastawiona,
to rzadko książka spełnia moje oczekiwania, zawsze brakuje mi
czegoś, zawsze jest to pytanie i o to tyle szumu, no prawie
zawsze, bo z Marianną było inaczej. Chociaż zdziwiło mnie,
że książka jest taka cieniutka, a blurb obiecuje tyle wydarzeń,
nie jest tak, że uważam ją za idealną książkę, ale naprawdę
rozumiem o co ten szum. Ta książka może się podobać. Ona porywa
i ja byłam pochłonięta, siedziałam na fotelu i czytałam, nie
przeszkadzała mi wichura, a zaczytanie nie pozwalało mi zamknąć
okna, spóźniłam się na tenisa, bo czytałam, miałam nadzieję,
że będzie padać i nie będę musiała nigdzie iść, tylko będę
mogła poczytać. Niestety nie padało, a akcja się rozkręcała.
Bo ta powieść to nie tylko romans, mamy i wątki społeczne i
tajemnicę. Chociaż faktycznie romans jest motywem przewodnim i
wielką zaletą tej opowieści. Bardzo subtelnie, motylkowo opisany,
a czytałam z płonącymi policzkami, z emocji a nie że ze
zgorszenia.
Chcę więcej takich książek, z
klimatem, z emocjami, w dobrym stylu. Miałam dobre przeczucie,
bardzo chciałam poznać tę historię. Szkoda, tylko że
przeczytałam tak szybko!!
Katarzyna Mastalerczyk