Każdy z nas chciałby mieć pewność, że jego bliscy są bezpieczni, a nadzieje pokładane w innych okażą się trafną decyzją. To niestety złudne pragnienia, które podszyte są bólem, do którego trzeba się będzie przyzwyczaić. Gdy rozpadnie nam się świat i nic już nie będzie całkowicie pewne, to uda się nam żyć i odkrywać co ma dla nas los? Taris musi poradzić sobie ze stratą brata i tylko skrawek nadziei w postaci obietnicy Azraela trzyma ją w pionie. Gdy i to okazuje się kłamstwem, dziewczyna chce tylko przeżyć żałobę i pójść naprzód. Ktoś ma jednak inne plany i chce, żeby to właśnie Taris odnalazła kolejne insygnia. Jeden mały szantaż i znów przyjdzie jej współpracować z kłamliwym aniołem oraz unikać niebezpieczeństwa.
Pierścień ognia.
Pozostawiona w zawieszeniu po poprzednim tomie przebierałam nogami, by powrócić do historii Taris. Pierścień ognia od pierwszych stron wciąga nas w wir wydarzeń, z których zostaliśmy wyrzuceni w finale Berła światła. Autorka rozpoczyna swoją opowieść dokładnie tam, gdzie ją zawiesiła, co daje nam potężny ładunek emocji, akcji i chaosu od pierwszych stron. Ta energia powala nas i każe się skupić na tym, co będzie się działo. Początkowo przeżywamy smutek Taris po stracie brata, a pisarce świetnie wychodzi uderzanie w te najczulsze strony naszej duszy. Fabuła zaskakuje, a akcja przyspiesza. Z każdej strony czyha niebezpieczeństwo, co gorsza nie wiadomo czy można komuś zaufać. Czasu na rozmyślanie nie ma, bo potężne moce i walki przeplatają się tu z miłosnymi rozterkami. Całość czyta się tak samo szybko, jak przeżywa całą fabułę.
Wśród bohaterów
Taris pokochałam od pierwszych stron i to jej kibicuje z całego serducha, jednak każda postać zasługuje na chwilę uwagi i przyznam, że kreacja postaci w tej części jest niesamowicie zaskakująca i nieoczywista. Komu zaufać, kogo pokochać? Ach te dylematy, które faktycznie świadczą o dobrze wykonanej robocie. Czytelnik potrafi utożsamić się z bohaterami, którzy nie są sztampowi, posiadają głębie i skomplikowane charaktery. Taris zaskoczyła mnie opanowaniem i rezygnacją z zemsty, którą z przyjemnością bym jej pomogła doprowadzić do końca. Azrael, czy tu trzeba coś mówić, miłość i nienawiść w pigułce. Każda z postaci wybijała się tu dość mocno i mieszała, jak tylko mogła. Osobiście, gdy patrzę na Pierścień ognia, w głowie pojawia mi się Set i to, jak łatwo wywiódł w pole nie tylko bohaterów, ale i mnie.
Wśród wrażeń
Pierścień ognia wciągnął mnie bez reszty, a jego dynamika nie pozwoliła nawet na chwilę oddechu. Uwielbiam ten moment, gdy cały świat przestaje istnieć, a ja siedzę z książką w ręku i eksploruje świat pełen bóstw, aniołów i tajemniczych insygniów. Nie ma mowy o klątwie drugiego tomu, gdyż ten wybija tę historię o wiele wyżej i równocześnie wspomaga wzrost oczekiwań co do kolejnego tomu. Równowaga pomiędzy przygodą, niebezpieczeństwem i miłostkami okazała się zbawienna. Tu i tak działo się sporo i szybko. Było zaskakująco i tajemniczo. Czułam niepewność, zastanawiałam się komu zaufać i co jest prawdą. To było rewelacyjne. Pióro autorki jest lekkie, plastyczne i potrafi porwać w wir przygód każdego.
Podsumowanie
Marah Woolf kolejny raz pokazała, że wie jak stworzyć świat, w którym każdy czytelnik chce się znaleźć. Nie tylko nie obniżyła poprzeczki, ale podniosła oczekiwania czytelników. Pierścień ognia to część niezwykle dynamiczna, żywa i soczysta. Sporo w niej akcji, emocji i nieoczywistych postaci, które wzbudzą w was szereg uczuć. Ta mieszanka może okazać się wybuchowa i jedyna w swoim rodzaju. Drugi tom nieco różni się od pierwszego, ale idealnie się dopełniają i tworzą podwalinę pod to, co nadejdzie w Koronie popiołów. Myślałam, że tę serię pokocham tylko za elementy mitologii, ale to okazało się tylko kroplą w morzu miłości do Kronik Atlantydy. Ja chce wciąż więcej.
Autor: Marah Woolf
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Tytuł: Pierścień ognia
Tytuł oryginalny: Ring aus feuer
Seria i nr tomu: Kroniki Atlantydy (tom 2)
Wydawnictwo: Jaguar
Wydanie: pierwsze
Data wydania: 2022-10-26
Kategoria: fantastyka
ISBN:9788382661422
Liczba stron: 480