
Jedną z moich ulubionych gier planszowych jest Taluva – gra, w której liczy się strategia, a rozgrywka polega na ustawianiu kafelków w szczególny sposób. Nic więc dziwnego, że gdy tylko zobaczyłam grę opartą na podobnych zasadach, postanowiłam się z nią zmierzyć. “Nowa Gwinea” to gra, z jaką jeszcze wcześniej nie miałam do czynienia. Sposób rozgrywki jest dla mnie czymś zupełnie nowym, nigdy przedtem nie spotkałam podobnych zasad i przyznam szczerze, że z chęcią poznałabym więcej tego typu gier.
Jak grać?
Nowa Gwinea stworzona jest do rozgrywki w max 4 osoby, przy czym jest to jedna z tych gier, które sprawiają radość również we dwie osoby, a nawet jeśli gra się w nią samemu! Każdy z graczy otrzymuje pionek oraz zestaw budynków w wybranym kolorze, oraz zakrytą planszę. Następnie jeden z graczy wykonuje rzut kostką, aby wylosować symbol totemu, od którego zaczynamy zabawę. W tym momencie odkrywamy plansze i… Czas start! Zadaniem każdego gracza jest zakrycie budynkami wszystkich pól ze źródłami, ale w taki sposób, aby nie zakryć żadnego z pozostałych totemów (poza wylosowanym). Dodatkowo punktowane jest zakrycie drzew, trzeba jednak uważać, ponieważ budynki mogą stykać się ze sobą jedynie rogami!
Pozytywne strony Nowej Gwinei
Miłym zaskoczeniem dla mnie było przede wszystkim to, że wszyscy gracze wykonują ruchy równocześnie. Dzięki temu pozostali uczestnicy zabawy nie są znużeni, gdy muszą czekać na swoją kolejkę. W tej grze liczy się czas i odrobina kreatywności. Sam zamysł gry jest według mnie jednakowo prosty, jak i genialny. Coraz bardziej zaczęłam doceniać gry, które są z pozoru proste, ale jako że zmuszają do myślenia, stają się naprawdę dobrymi pozycjami. Tak jest też w tym przypadku. Przy układaniu kafelków trzeba odrobinę wysilić swoje szare komórki, ale dzięki temu, że gra posiada dwa poziomy trudności, zdecydowanie poradzą sobie z nią zarówno młodsi, jak i starsi wielbiciele planszówek.
Minusy Nowej Gwinei
Zdecydowanym minusem jest wykonanie gry. O ile plansze są w miarę solidne, tak budynki po jednej partyjce zaczęły się rozwarstwiać. Dla mnie zdecydowanym minusem jest okropnie nieczytelna plansza do liczenia punktów. Osobiście przestałam jej używać i chwyciłam po prostu za kartkę i długopis, ale niesmak wciąż pozostał.
Podsumowanie
Gra bardzo przypadła do gustu mi i wszystkim współgraczom. Według mnie mogłaby być ona nieco trudniejsza, ponieważ moim zdaniem wersja łatwa i trudna nie różnią się od siebie szczególnie poziomem. Jest to jednak moja subiektywna opinia, żaden z graczy poza mną nie miał takich zastrzeżeń. Uważam, że “Nowa Gwinea” zdecydowanie zasługuje na uwagę. Będzie pasować na wieczorne planszowanie w gronie rodzinnym lub z przyjaciółmi. Na pewno będę często wracać do tej pozycji.
Anita Szynal-Wójtowicz
Wydawca EGMONT
Projektant Grzegorz Rejchman
Kategoria gry logiczne
Wydanie pierwsze
Instrukcja tak