Przygody mają to do siebie, że zawsze powoli dobiegają końca. Jednak zanim do tego dojdzie, po drodze dzieją się zawsze wydarzenia, które mogą zmienić nasze spojrzenie na wszystko, co do tej pory przeżyliśmy. Mogą też spotęgować niebezpieczeństwo i poczucie niepokoju, bo zbliżający się finał nagle staje się odległy.
Zarys fabuły
Sonji udało się uratować wuja, teraz ich celem jest powrót do domu. Jednak zanim to nastąpi, więzień musi nabrać sił i tak dziewczynka wraz z resztą kompanów trafia do chaty trolli wykluczonych ze społeczności. To oni wyjawiają, czemu porwano stryja. Kiedy wszyscy odpoczywają, zbliża się do nich niebezpieczeństwo, którego nikt się nie spodziewa. Wikingowie potrzebują Lotty i zrobią wszystko, by ją złapać. Schwytanie Espena też jest ich priorytetem i w końcu im się to udaje. Jaki los czeka młodych przyjaciół Sonji?
Okazuje się, że piąty tom został podzielony na dwie części. Przyznam, że się tego obawiałam. Zazwyczaj w takich sytuacjach w pierwszej niewiele się dzieje i po zakończeniu pozostaje spory niedosyt. Drzewo portalu. Część 1 już za mną, czy moje obawy były uzasadnione?
Słów kilka o szacie graficznej
Światła północy słyną z tego, że tutaj do powiedzenia ma więcej obraz niż słowa i w dalszym ciągu ilustracje są zachwycające. Malin Falch tworzy prace pełne życia, sprawia, że widać na nich każdy ruch czy gest, wyraz twarzy, powiew wiatru, czy też emocje. Zachwyca swoją kreską i tym, jak cudownie oddaje baśniowy klimat. W poprzednich zeszytach byłam już oczarowana tym, jak artystka bawi się swiatłocieniem oraz oddaniem klimatu opowieści, ale to, co zrobiła tej części… Wow! Wręcz czułam ten mrok i niebezpieczeństwo, patrząc na ilustracje. Było mrocznie, intrygująco i magicznie.
Moje wrażenia
Drzewo portalu. Część 1 to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z poprzedniego tomu, Malin Falch z miejsca wprowadza nas w dalsze wydarzenia i ponownie sprawia, że trudno oderwać wzrok od przewracanych stron. To przepiękny obraz ukazujący krainę pełną magii, fantastycznych istot oraz roślin. Scenarzysta ukazuje jego piękno, ale też fakt, że niektóre istoty czy rośliny mogą być bardzo niebezpieczne. Przypomina, że trzeba być ostrożnym na każdym kroku. To też opowieść o tym, jak trująca jest chęć zemsty, przez nią skupiamy się tylko na jednym i wszystko inne traci sens. Mowa tutaj również o mocy przyjaźni, odwadze i podejmowaniu własnych decyzji. Wszystko dopracowane, otoczone w emocje oraz szybką akcję i napięcie.
Na zakończenie
Od pierwszego zeszytu jestem pod dużym wrażeniem tej serii. Z zapartym tchem czytałam każdą historię i byłam coraz bardziej zafascynowana wymyślonym światem oraz fabułą. Polubiłam bohaterów, zżyłam się z nimi i im kibicowałam. Po cichu marzyłam, by chociaż na chwilę przenieść się do nich i spędzić z nimi trochę czasu. Drzewo portalu. Część 1 mnie pod tym względem nie rozczarowało. Od pierwszej strony wyciągnęłam się w opowieść – zafascynowana patrzyłam na początkowe kadry i już wtedy czułam, że tym razem będzie jeszcze mroczniej, a także niebezpieczniej. Nie odebrało to jednak historii magii oraz innych ciepłych emocji. A i nie bójcie się tego podziału na części, w tej dzieje się tak dużo, że czasami nie mogłam nadążyć za swoimi emocjami. Oh, ile się tutaj wyjaśniło, ale i bardziej skomplikowało. No ja już bym chciała część druga!
Jestem pewna, że czytającym tę serię, Drzewo portalu. Część 1 nie trzeba polecać. Ciekawość poznania dalszych losów wystarczy. Jeśli jednak jeszcze nie czytaliście, to dłużej nie zwlekajcie, jest moc! A jeśli Światła północy są jeszcze przed wami, to macie moje słowo, że nie pożałujecie zajrzenia do świata skandynawskich obyczajów oraz mitów. Fantastyczna przygoda!
Scenariusz: Malin Falch
Ilustrator: Malin Falch
Tłumaczenie: Mateusz Lis
Tytuł: Drzewo portalu. Część 1
Tytuł oryginału: Portaltreet
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie: I
Data wydania: 2023-05-17
Kategoria: fantastyka
ISBN: 9788328157286
Liczba stron: 152
Światła północy
W dolinie trolli | Uczennica wyroczni | Siostry wrony | Wyprawa do królestwa trolli | Drzewo portalu. Część 1 | Drzewo portalu. Część 2