Wszystko, co nas spotyka, czegoś uczy. Czasami dzieje się to szybciej, a niekiedy wolniej. Zbieramy doświadczenia i na ich podstawie decydujemy, jacy chcemy być i jak mają widzieć nas inni. Może nie zawsze są to dobre wybory, ale nieustannie coś się zmienia. Bywa jednak, że trzeba na to naprawdę dużo czasu i wiele potknięć.
Zarys fabuły
Ropuch po ostatnich przeżyciach postanawia się zmienić. Nieustanne szaleństwa oraz wybryki chce zamienić na spokojne życie ziemskiego właściciela. Nie jest to jednak zbyt łatwe, bo ciągnie go do starych przyzwyczajeń, a co gorsza jego tereny zajmują nieproszeni goście. Pozbycie się ich wydaje się niemożliwe, ale Ropuch nadal posiada przyjaciół, którzy chętnie mu pomogą. Czy to się uda i czy przemiana bohatera jest prawdziwa?
Nikt z nas nie lubi rozstawać się z ulubionymi seriami, a ukazanie się czwartego tomu – O czym szumią wierzby, w adaptacji Michela Plessixa właśnie to oznacza. Nieproszeni goście kończą tę niesamowitą przygodę ze znanymi bohaterami oraz przygodami, ale w niespotykanej dotąd graficznej wersji. Czy było warto na niego czekać?
Słów kilka o szacie graficznej
Przykro mi, ale w przypadku rysunków jestem zmuszona się powtarzać. Michel Plessix ma niesamowitą kreskę, która urzeka każdym detalem, a do tego sprawia, że każda z jego prac zachwyca paletą barw. Obrazy w jego wykonaniu oczarowują swoją subtelnością, stonowanymi kolorami, czy też pięknem przyrody. Chcę się na nie patrzeć bez końca i dostrzegać każdy ruch, gest, minę czy też powiew wiatru. Coś niesamowitego, do czego chce się wracać bez końca.
Słów kilka o bohaterach
Poprzednio pisałam, że nie przepadam za Ropuchem, tutaj – muszę przyznać – zaskoczył mnie. I to nie jest tak, że nagle zmienił się całkowicie, ale się starał. I chyba to, że nadal się potykał i wracał do starych nawyków, sprawiało, że był bardziej autentyczny. Wszak żadna szczera przemiana nie dzieje się na szybko. Mamy też tutaj Szczura, Kreta i Borsuka – ależ ja za nimi tęskniłam! Łączy ich opiekuńcza i trwała przyjaźń, a co ważniejsze pokazują, że nawet jeśli ktoś popełnia błędy, to przyjaźń polega na tym, by być u boku i wspierać.
Moje wrażenia
Nieproszeni goście to taka mieszanka wszystkiego, co oferowały poprzednie tomy. Michel Plessix łączy tutaj chwilę pełne spokoju, z tymi pełnymi akcji. Jest czas na relaks, podziwianie piękna natury, refleksje i czas z przyjaciółmi. Jednak mamy również w powieści graficznej dużo dynamiki oraz wydarzeń pełnych zaskakujących zwrotów. Scenariusz nie pozwala się nudzić, bawi, wzrusza, a co ważniejsze przypomina o mocy przyjaźni oraz fakcie, że na zmiany nigdy nie jest za późno.
Na zakończenie
Cykl ten spodoba się nie tylko młodym czytelnikom, jestem tego idealnym przykładem. Każdy, kto zna książkową wersję, ma sentyment do tej historii i wraca do dawnych lektur, będzie zachwycony. Nieproszeni goście to piękne graficzne cudo, które zachwyca treścią, ale przede wszystkim rysunkami. No ja jestem zachwycona wizją Michela Plessixa, jeśli chodzi o tę opowieść. Z należytym szacunkiem przekazał, co chciał autor. Pisze o wartości przyjaźni, uspokaja opisami oraz obrazami przepięknych widoków, a do tego dostarcza mnóstwa wrażeń.
Nieproszeni goście to najlepsze zakończenie serii, jakie mogło być. Dopracowane w każdym calu, zajmujące i niestety za szybko się kończące. Z czystym sumieniem polecam wszystkie zeszyty. Nie tylko pięknie prezentują się na regale, ale i gwarantują częste powroty do miejsc i bohaterów, a także tego baśniowego klimatu.
Scenariusz: Michel Plessix
Rysunki: Michel Plessix
Tłumaczenie: Ernest Kacperski
Tytuł: Nieproszeni goście
Tytuł oryginału: Le Vent dans les saules
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie: I
Data wydania: 2023-06-28
Kategoria: lit. dziecięca
ISBN: 9788328154902
Liczba stron: 40
O czym szumią wierzby
W puszczy | Auto, Ropuch, Borsuk | Wielka ucieczka | Nieproszeni goście