„Zagubić się w świecie, który nie jest twój, to jedna sprawa. Ale świadomość, że zostało się zastąpionym we własnym świecie, to całkiem co innego”.
Książka znakomicie się zapowiadała. Przez pierwsze sto stron mknęłam w błyskawicznym tempie wiedziona ciekawością, jak potoczy się akcja, dokąd zaprowadzi, co przyjdzie mi przeżywać. Blake Crouch miał udany pomysł na wykorzystanie teorii wieloświatów w konstruowaniu fabuły. Dałam się wciągnąć w rozpalanie wyobraźni, poczułam dreszcz emocji związany z rozgryzaniem zagadki. Jednak do pewnego momentu. Kiedy fabuła zaczęła się powtarzać, weszła w schematyczne powielanie, mój entuzjazm do powieści znacznie się ostudził. Rozumiałam, że w dużym stopniu to właśnie zasada równoległości światów, opcja możliwości, które stały przed ludzkim wyborem, mnogości dostępnych ścieżek do przejścia, wymogła taką, a nie inną konstrukcję scenariusza zdarzeń, lecz z fantastycznej nagle zrobiła się bardzo przeciętna powieść. Powielane wzorce różniły się jedynie kolorytem przebiegu sensacyjnych nut, natomiast główne okoliczności i motyw przewodni pozostawały bez zmian.
Autor poruszył ciekawy aspekt konstruowania przez człowieka własnego życia, nadawania mu kierunku, a także budowania zespolonej części żyć wielu jednostek, a zatem i stron, w które może obrócić się cywilizacja. Miało to urok filozoficznych nut i podsuwało materiał do przemyśleń. Jakże łatwo, za sprawą wydawałoby się mało ważnej decyzji, zmienić wszystko, odebrać sobie coś cennego lub doprowadzić do sukcesu. Blake Crouch udanie ukazał szaleństwo wkradające się do myśli głównego bohatera postawionego w sytuacji, w której każdy, wcześniej czy później, rozpadłby się na milion kawałków. Nagłe wrzucenie do nieznanej, ale familiarnej rzeczywistości, innej na tysiąc drobnych sposobów, mogących absolutnie nic nie znaczyć, ale mogących też oznaczać wszystko, rozstroiłoby każdego. Świat, który nie był jego światem, stał się elementem rzeczywistości, znacznie większej i dziwniejszej niż mógł to sobie wyobrazić. Egzystencja polegała na dokonywaniu wyborów, słusznych lub błędnych, ale we wspólnym trzonie bycia sobą. Przerażająca myśl, że każdy podejmowany wybór, każda myśl pojawiająca się w głowie, stawały się odgałęzieniem w nowy świat. Z drugiej strony, czyż oczarowanie tajemnicą nie było najpiękniejszą rzeczą, jakiej mógł doświadczyć, zajrzeć w kulisy wieloświata, spojrzeć na niewybrane ścieżki?
Pomimo zastrzeżeń do powieleń w konstrukcji fabuły, doceniłam wytworzenie klimatu presji jednej szansy, konieczności szybkiego podejmowania decyzji, niemożności zawrócenia i odwrócenia przeszłości. Podobał mi się obraz walki toczonej w głowie kluczowej postaci, psychologicznego portretu zagubienia, zwątpienia i determinacji uchwycenia właściwej nici samego siebie. Pomimo różnorodności przebiegu scen brakowało napięcia, niespodziewanych zwrotów akcji, niepewności finałowej odsłony. „Mroczna materia” sprawdziła się jako propozycja na czytelnicze rozruszanie początku wakacyjnego zaczytania, liczyłam na więcej, ale nie było źle. Sensacyjna rozrywka w barwach fantastyki naukowej i zajawki do filozoficznych przemyśleń. W moim odczuciu bardziej wciągającą przygodą okazał się „Upgrade. Wyższy poziom” tego autora, wybiegający w daleką przyszłość ulepszania człowieka.
Izabela Pycio
Autor: Blake Crouch
Tłumaczenie: Paweł Wieczorek
Tytuł: Mroczna materia. Wydanie serialowe
Tytuł oryginalny: Dark Matter
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Wydanie: I
Data wydania: 2024-05-21
Kategoria: fantastyka naukowa
ISBN: 9788383352343
Liczba stron: 342