Świat otwiera przed nami co rusz nowe drzwi, za którymi czeka cała masa przygód, które bawią, uczą i zaskakują. Wśród nowości nie można jednak zapominać o tych opowieściach, które od lat wywołują uśmiech na twarzach kolejnych pokoleń. Mikołajek i jego przygody, Paddington czy Asterix i Obelix nie tylko doczekały się nowych wydań, ale i ekranizacji i animacji swoich losów. Ci ostatni tak bardzo zapadli mi w pamięci, że bez zastanowienia sięgam po każde wydanie tych przezabawnych historyjek, jak się okazuje nawet po śląsku.
Asteriks na szpilach olimpijskich
Galowie. Kto nie zna choć jednej opowieści dziejącej się nieopodal galijskiej wioski lub w jej centrum. Zawsze uśmiechnięci i gotowi do świętowania jednym czy dwoma dzikami przy blasku ogniska. W rytm nocnych szelestów lasu i pojękiwań Katatoniksa. Asteriks to najmądrzejszy wojownik wśród Galów, nie jest zbyt wysoki, ale nadrabia sprytem i szybkością działania. Jego najbliższym druhem jest Obeliks, którego pięści zna chyba każdy rzymianin. Słynie ze swej siły nabytej przez kąpiel w napoju magicznym, gdy był dzieckiem oraz miękkim serduszkiem. Podczas spaceru w lesie dwaj Galowie napotykają trenującego rzymianina, który szykuje formę na zawody olimpijskie. Dość szybko łapią bakcyla i postanawiają również wybrać się na szpile olimpijskie. Muszą tylko ogłosić, że też są obywatelami Rzymu.
Wśród ilustracji
Kocham komiksy i jeśli mam możliwość sięgania po nie, to nie waham się ani minuty. Działam jeszcze szybciej, gdy wracam dzięki temu do historii mojego dzieciństwa. Tak w moje ręce wpadł 12 zeszyt przygód słynnego Gala Asteriksa i jego kompanów. Niesamowita kreska przywodzi na myśl początki tych postaci i fakt, że można z łatwością rozróżnić kto, jest kim i jakie emocje nim targają. Niedbałe w tle i wybitnie szczegółowe, gdy w grę wchodzi ruch, emocje czy dynamizm całej fabuły. Albert Uderzo z niezwykłą lekkością przykuwa naszą uwagę i sprawia, że każdy kadr zachwyca równie mocno. Historia zaczyna żyć i pędzić ku przygodzie z każdą stroną coraz bardziej pochłaniając czytelnika. Barwy, kreska i mistrzowskie zgranie tego ze scenariuszem René Gościnnego.
Wśród postaci
Powiedzmy sobie szczerze, Asteriks na szpilach olimpijskich to dobrze znane nam postaci w nowej odsłonie, która od pierwszych stron skrada czytelniczą uwagę. To coś, co kochamy z jednym nowym elementem. To użycie języka śląskiego sprawia, że całość pochłania na dłużej i dostarcza nam ogromnej dawki śmiechu. A kto nie lubi się śmiać i to w tak doborowym towarzystwie? Asteriks przekonujący wszystkich dookoła, że rzymianie oszukują, czy Obeliks ze swoim urokiem prawiący śląską gwarą o jednym małym drzewku odrzuconym w ramach rewanżu. Dzieje się tu dużo i warto skupić się nie tylko na ilustracjach, ale i właśnie śląskiej mowie. Coś wspaniałego.
Podsumowanie
Asteriks na szpilach olimpijskich to już 12 zeszyt w gwarze śląskiej, która sprawdza się w tej opowieści idealnie. Połączenie klasyki z czymś nowym, innym i orzeźwiającym pochłonęło mnie bez reszty, a scenariusz spisany po śląsku sprawił, że zaczęłam czytać na głos i równie głośno zaśmiewać się przy najśmieszniejszych fragmentach. Okazuje się bowiem, że połączenie ilustracji i języka, który nie jest zrozumiały dla wszystkich, może być czymś ciekawym i zachęcać do dalszej podróży przez poznawaną gwarę. Niesamowita przygoda językowa i literacka w jednym i to na tak niewielkiej liczbie stron. Polecam każdemu.
Scenariusz: Rene Gościnny
Rysunki: Albert Uderzo
Tłumaczenie: Grzegorz Buchalik
Tytuł: Asteriks na szpilach olimpijskich
Tytuł oryginału: Asterix aux Jeux Olympiques
Seria i nr tomu: Asteriks (tom 12)
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie: pierwsze
Data wydania: 2024-06-12
Kategoria: Komiks dla dzieci
ISBN: 9788328170483
Liczba stron: 48