Alwyn Skryba już nie jest anonimowym byłym przestępcą. Choć jak sam mówi, pewnych cech już nigdy się nie pozbędzie. Jest najbliższy Zmartwychwstałej Męczennicy i przez to na świeczniku. A tacy ludzie zazwyczaj nie mają problemów ze znalezieniem wroga.
Długo przyszło nam czekać na drugi tom „Przymierza Stali”. Długo i niełatwo, albowiem końcówka pierwszego zdecydowanie budziła mocny apetyt na więcej. Na szczęście w końcu jest i znów możemy się zanurzyć w tej porywającej historii. Od razu spieszę z uspokojeniem dla tych, którzy już nie pamiętają za dobrze wydarzeń z poprzedniego tomu, też nie pamiętałam, ale na początku tego jest zgrabne przypomnienie, które skutecznie budzi apetyt. A ten rośnie w miarę czytania. Dzieje się tak po części za sprawą świetnego, pełnego humoru i sarkazmu stylu opowiadania Alwyna, jak i samej akcji. Nie ma tu na co narzekać, chyba że ktoś czeka na spokojne, pełne magii i elfów fantasy. To pomylił książki. Tu krew leje się gęsto, bo jedna potyczka goni drugą, a i wielkich bitw nie brakuje. A że Alwyn jest kapitanem, ma pod sobą ludzi, a do tego czuje się za nich odpowiedzialny, za co często sam siebie gani, pakuje się w największą kabałę. Zawsze. No ale przynajmniej ja za to właśnie go kocham.
Szalenie ciekawa jest jego wizyta u Kaerytów. Nie tylko przez to, że można na chwilę odpocząć od zgiełku bitwy, a jego powrót budzi kolejne ciekawe sceny. Wśród Kaerytów poznajemy głębiej jego myśli i przekonania, wraca do testamentu Syldy i sporo zmienia w swoim podejściu. Nadal jest pod silnym wrażeniem Męczennicy, ale już nie patrzy na nią tak bezkrytycznie. Wykorzystuje swoje umiejętności do szpiegowania, zdobywania informacji i łączenia ich w całość, by doprowadzić ją i siebie do upragnionego celu. Jednak i tu autor ma dla nas niespodziankę i koniec końców i tak zadajemy sobie pytanie, co jest prawdą, a co zgrabnie uplecioną intrygą, której nawet wyczulony na kłamstwa nos Alwyna nie potrafi wyczuć. I co tak naprawdę chce osiągnąć Evadine.
Książka jest napisana z rozmachem, ale autor udźwignął ten ciężar. Wszystko jest po coś i nawet drobna rzecz kiedyś tam wspomniana, ma swoje konsekwencje w przyszłości. Bohaterowie też zmieniają się z czasem, wychodzą na jaw motywy, zależności i dawne zatargi, które tłumaczą pewne wydarzenia, a jeszcze inne mocniej komplikują. Wiele rzeczy zostało wyjaśnionych, a potem zburzonych w proch. I mam nadzieję, że ta ostatnia zmiana, na samym końcu szybko doczeka się kontynuacji, bo autor znów wywrócił wszystko do góry nogami i każe nam czekać. Oby nie tak długo, jak na ten tom.
Zdecydowanie polecam fanom mocnej, bitewnej fantastyki, znajdziecie tu wiele z tego, co kochacie i to napisane w bardzo dobrym stylu. Miłośnicy intryg, szpiegów i niepoprawnych byłych banitów już są chyba wystarczająco mocno przekonani. Im też polecam, nadal jest tak cudownie.
Katarzyna Boroń
Autor: Anthony Ryan
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Ilustrator: Robert Łakuta
Tytuł: Męczennik
Tytuł oryginalny: The Martyr
Seria i nr tomu: Trylogia Przymierza Stali, Tom 2
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Wydanie: I
Data wydania: 2025-03-14
Kategoria: Fantasy
ISBN: 9788367949347
Liczba stron: 620