Brytyjski rząd umie przenieść ludzi z niekoniecznie dobrej przeszłości do teraz i tu. Jednakże, biorąc pod uwagę różnice w czasie i pojmowaniu rzeczywistości, każdy z tych czasowych migrantów dostaje kogoś, kto ma być pomostem między tamtymi a tymi czasami. Jeden z ekspatów dostaje w przydziale kobietę.
Brzmi dobrze i wiele sobie po tej książce obiecywałam, niestety strasznie się na niej zawiodłam. I nie chodzi o to, że książka jest zła, bo to debiut. Nie, książka po prostu moim zdaniem zmarnowała ogromny potencjał. No ale po kolei, zacznijmy od lekkich rzeczy. Opis sugerował ponadczasowy, choć lepiej powiedzieć „międzyczasowy” romans. I faktycznie między bohaterami iskrzy, ale bardzo mało i jest to raczej slow burn z elementami, o które mi chodziło, czyli różnicami światowo-poglądowo-czasowymi. Jest tego bardzo mało i dość poboczne. Owszem, bohater dziwi się pewnym rzeczom, ale bardzo szybko przechodzi nam nimi do porządku dziennego. Małe rozczarowanie. Drugim, ciut większym było tempo akcji, które było wolne, wolniejsze, nie do strawienia. Zwyczajnie się nad tą książką nudziłam mimo tego, że tematów było w niej aż za dużo.
Autorka pragnie w książce zwrócić uwagę na bardzo dużo bardzo ważnych spraw i moim zdaniem jest to gwóźdź do trumny tej książki. Wrzuciła do jednego wora problemy imigrantów, klimatyczne, homofobię i ogólne problemy ludzkości, ale w żadnym z nich nie pociągnęła tematu głębiej. Wszystko jest powierzchowne, ledwo liźnięte, delikatnie jedynie zarysowane, a przez to staje się kompletnie nieistotne. Pewnie, te tematy są ważne, ale trzeba do nich podejść poważnie, a nie opakować w powieść historyczno-obyczajową z elementami sci-fi z ogromną ilością metafor i kwiecistych zdań. Dodatkowo nie zaspokoiła ciekawości czytelników, którzy lubują się w tematach fantastyki naukowej, a mianowicie, nie ma wyjaśnienia, na jakiej zasadzie te osoby są z przeszłości przenoszone do naszych czasów. To kolejny dowód na to, że pomysł był może i świetny, ale wykonanie już zdecydowanie gorsze. Mam wrażenie, że mnóstwo pomysłów rozbiło się o brak pomysłu na opisanie tego wszystkiego.
Nie umiem nikomu polecić tej książki. Romans taki sobie, kwestie poważne jedynie lekko zarysowane, a wątek sci-fi pokazany jedynie jako tło i coś niekoniecznie znanego. Do tego historia wpleciona w zasadzie nie wiadomo po co. Niektórych gatunków nie warto ze sobą żenić. Dla mnie jedno z większych rozczarowań czytelniczych, a mogło być naprawdę dobrze, bo potencjał ma ogromny.
Katarzyna Boroń
Autor: Kaliane Bradley
Tłumaczenie: Agnieszka Walulik
Tytuł: Ministerstwo czasu
Tytuł oryginalny: The Ministry of Time
Wydawnictwo: Poznańskie
Wydanie: I
Data wydania: 2024-11-27
Kategoria: science fiction
ISBN: 9788368158793
Liczba stron: 432