Kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki, od razu chciałam ją przeczytać. Okładka nie zapowiadała bardzo ambitnej powieści, ale lekkie czytadło. Uważam, że warto sięgać po książki lekkie, oczywiście nie bez przerwy, ale taki literacki płodozmian przynosi tylko pozytywne skutki. Dla mnie ta książka była psychicznym relaksem. Na pewno jest to książka dla fanów powieści w stylu Bridgertonów, gdzie epoka historyczna jest tylko pretekstem, by fabuła miała szanse zaistnieć, bo inaczej to niestety byłaby bez sensu. Nie kojarzę autorki z nazwiska, zatem sięgnęłam po tę powieść tylko z powodu gatunku, jakiego spodziewałam się w tej książce.
Eliza razem z całą rodziną przyjeżdża do Londynu. Tęskni za wsią, gdzie życie było mniej skomplikowane, gdzie nie rządziły tak bardzo konwenanse. Teraz jej ojciec wypływa na szerokie wody w branży, w której działa, czyli w wydawaniu gazety, ale Eliza nie będzie mogła do tej gazety pisać, oddala się od niej też matka. Do tej pory prowadzili życie blisko siebie, było ono proste, a teraz Eliza nie chce zaakceptować wyższego statusu, nie chce tych zmian. Dodatkowo rodzina wyraźnie sygnalizuje jej, że ma wyjść za mąż, a na horyzoncie jest już absztyfikant, którego niestety Eliza nie toleruje. W najbliższym sąsiedztwie zaś stoi dom, z którym wiąże się mroczna historia. Pojawi się też mroczny i groźny mężczyzna, który oczywiście nie planuje się żenić. Jest sporo wątków zbieżnych z historią, jaką czytaliśmy w powieści „Mój książe”, czy tu rozrywka będzie na podobnym poziomie?
Pod pewnymi względami tak. Eliza nie przypomina Daphne, która jest subtelna i skoncentrowana na kobiecym powołaniu bycia żoną i matką. Eliza nie chce mieć męża, nie chce rodziny, chce realizować swoje pasje, działać w tym, co uważa za mocne strony. Jednak John, przypomina nieco księcia Hastingsa, jest nieprzenikniony, zarzeka się, że nie weźmie ślubu, ma opinię hulaki, a jednak tak naprawdę w środku ma bardzo wrażliwe serce, trzeba je tylko obudzić. Naturalnie, wojujące feministki skrzywią się, czytając takie słowa. Zgadzam się, że czasami przesadzamy, dostrzegamy zalety tam, gdzie są tylko wady, a ponadto nie można wybaczać łobuzowi, licząc, że w końcu obudzi się w nim dobre serce. Tego trzeba być świadomym, ale dla rozrywki czytam książki o złych chłopcach, których odmienia siła uczucia, którzy łamią swoje postanowienia, by uszczęśliwić tę jedyną i świetnie się bawię, bo traktuję takie książki jako bajkę.
I to jest lekka i przyjemna bajka, chociaż, moim zdaniem wykonanie mogłoby być lepsze. Czyta się tę książkę powoli i nie tak lekko, jak myślałam. Byłam przekonana, z jedno popołudnie i będzie po niej (około 400 stron) tymczasem, zajęła mi kilka dni, bo idzie wolno, co jest dziwne, bo ani fabuła nie jest zbyt zawiła, ani dylematy nie wymagają głębokiej refleksji. Muszę przeczytać jakąś inną książkę autorki i sprawdzić, czy ta była napisana ciężej, czy to kwestia tłumaczenia, czy może ja miałam gorszy dzień. Uważam jednak, że na urlopowe czytanie powieść sprawdza się dobrze.
Katarzyna Mastalerczyk
Autor: Jodi Ellen Malpas
Tłumacz: Anna Kłosiewicz
Tytuł: Jedna noc z księciem
Tytuł oryginału: One Night with the Duke
Seria: Belmore Square I
Wydawnictwo: Insignis
Wydanie: I
Data wydania: 2023-09-27
Kategoria: romans historyczny
ISBN: 9788367323260
Liczba stron: 400