Dwa lata na wolności upłynęły szybko – nawet zbyt szybko. Lissa Dragomir, morojska księżniczka, dla własnego bezpieczeństwa w ogóle nie powinna opuszczać murów Akademii. Rose Hathaway, jej dampirska strażniczka i zarazem najlepsza przyjaciółka, twierdziła inaczej. To w tym budynku miało czyhać na nią niebezpieczeństwo.
Teraz, po dwóch latach, zostają ponownie sprowadzone do domu. Obie muszą radzić sobie z uwagą otoczenia i często nieprzyjemnymi komentarzami w swoim kierunku. Lissa coraz częściej popada w depresyjny nastrój, a Rose musi nadrobić dwa lata treningów, by móc zapewnić bezpieczeństwo przyjaciółce. W międzyczasie jej serce zaczyna nieco szybciej bić na widok trenera, Dymitra Bielikowa.
Zło nie miało prawa dostać się do Akademii, a jednak to właśnie tutaj ktoś podrzuca Lissie szczątki zamordowanych zwierząt. Czy ktoś zna tajemnice, tak skrzętnie skrywane przez księżniczkę Dragomir? Jedno jest pewne – Rose nie spocznie, póki nie odnajdzie sprawcy.
Akademia to miejsce, w którym moroje uczyli się posługiwać swymi magicznymi mocami. Z kolei zadaniem dampirów była nauka obrony swoich podopiecznych przed strzygami, czyli wampirami, które dobrowolnie zabijały swoich pobratymców. W taki właśnie sposób Rose poznała Dymitra, swego nowego nauczyciela. W przypadku strażników wchodzenie w jakiekolwiek relacje jest jednak zabronione – ich głównym celem ma być bowiem obrona morojów, nie zaś siebie nawzajem. Dampirska wojowniczka nie należy jednak do potulnych dziewczyn, co okazuje niemalże na każdym kroku. Tylko czy położy na szali życie swojej przyjaciółki?
Pamiętam te lata, gdy za sprawą „Zmierzchu” rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo na motyw wampira zarówno w literaturze, jak i filmie. Autorzy prześcigali się w pomysłach, a wkrótce potem do krwiopijców dołączyło całe stado przeróżnych postaci, od wilkołaków po zmiennokształtnych. Ja również dałam się ponieść fali popularności nocnych istot, a jedną z serii, po które wówczas sięgnęłam, była właśnie Akademia Wampirów. Z nostalgią i łezką w oku postanowiłam odświeżyć sobie lekturę, która w tamtym czasie przyprawiła mnie o szybsze bicie serca (Team Dymitr, zdecydowanie!).
Długo kłóciłam się z tym faktem, jednak teraz muszę przyznać rację – wiek czytelnika ma znaczenie. Czytając „Akademię wampirów” jako nastolatka, byłam nią wręcz urzeczona: niecodzienny pomysł na fabułę, odważna i buntownicza główna bohaterka, zakazana miłość i oczywiście multum burzących krew w żyłach wydarzeń, które nie pozwalały mi oderwać się od tej pozycji. Dziś, po ponownym zapoznaniu się z historią, emocje są znacznie bardziej stonowane.
Po pierwsze, bohaterowie. W tym przypadku na pierwszy plan wysuwa się Rose Hathaway, czyli dampirka – strażniczka. Kiedyś zapewne chciałam być taka jak ona, dziś jej postawa wielokrotnie wydawała mi się przesadzona, zbyt cwaniacka i nierozważna. Z jednej strony ma świadomość tego, jak duża spoczywa na niej odpowiedzialność, lecz z drugiej… cóż, jest po prostu nastolatką, która również chciałaby coś przeżyć. I to nie tak, że ją za to winię. Ba, nawet poniekąd rozumiem. Jednakże momentami jej pewność siebie wydawała mi się przekoloryzowana, wręcz irytująca. I czasami zgadzałam się ze starszymi od niej, którzy starali się wskazać jej właściwą ścieżkę. Czy pozostałe postacie zaznaczyły w jakiś sposób swoje istnienie w tej historii? Średnio. Strażnik Bielikow, bo to nieodłączna część duetu miłosnego. Poza nim reszta idealnie wpasowuje się w tło.
Z kolei za ich zakazany romans już przyznaję autorce plusa, gdyż nic tak nie pobudza wyobraźni, jak doszukiwanie się ukrytych sygnałów uczucia w gestach drugiej strony. W przypadku Rose i Dymitra czytelnik niby wie, co do siebie czują, a jednak jest w tym wszystkim jakaś nutka tajemniczości, niepewności.
Toczące się w Akademii wydarzenia również muszę uznać za intrygujące. Czytałam tę książkę po raz drugi, więc nie mogę powiedzieć, że byłam totalnie zaskoczona, ale mimo tego nie byłam pewna zakończenia. I przyznam, że bawiłam się całkiem dobrze.
Reasumując, pierwszy tom serii autorstwa Richelle Mead można uznać za wampirzą lekturę do poduszki. Jest dobrze, a nawet ciekawie. Pewne aspekty nie do końca grają, ale nie zniechęcają do kontynuowania przygody z Lissą, Rose i pozostałymi. Myślę, że młodsi czytelnicy mogą znaleźć tu coś dla siebie. A starsi, którzy już historię znają? Mogą porównać odczucia z pierwszego czytania z tymi aktualnymi.
Katarzyna Pinkowicz
Autor: Richelle Mead
Tłumaczenie: Monika Gajdzińska
Tytuł: Akademia wampirów
Tytuł oryginalny: Vampire Academy
Seria i nr tomu: Akademia wampirów/ t.1
Wydawnictwo: Poradnia K
Wydanie: 2
Data wydania: 2023-02-22
Kategoria: fantastyka, fantasy, science fiction
ISBN: 9788367195492
Liczba stron: 304