Od jakiegoś czasu coraz popularniejsze stało się \”niestresowanie się\”, a właściwie publikacje, które miałyby tego człowieka nauczyć. Po większości takich cudeniek miałam, co najwyżej, odruch wymiotny i jeszcze większe ciśnienie, gdyż w większości była to pseudopsychologiczna papka, która zamiast faktycznie pomagać, przyprawiała o pulsowanie żyłek na czole i karku. Postanowiłam jednak zaryzykować kolejny raz i…