Ameryka dla wielu z nas jawi się jako kraina wolności, demokracji i nieograniczonych możliwości. Amerykański sen, podtrzymywany przez hollywoodzki przemysł filmowy, łatwo pryska, jeśli spojrzy się na Stany z perspektywy ostatniego szczebla hierarchii ekonomiczno-społecznej – klasy osób o najniższych zarobkach. Barbara Ehrenreich, amerykańska dziennikarka i publicystka, osoba o ustabilizowanej sytuacji zawodowej i materialnej, reprezentantka klasy średniej, “nurkuje” do najniższej sfery, żeby na własnej skórze poczuć smak życia najbiedniejszych Amerykanów. Swoje doświadczenia prezentuje w świetnie napisanym, nie pozbawionym czarnego humoru reportażu “Za grosze. Pracować i (nie) przeżyć”. Obraz kraju dobrobytu na oczach czytelnika gwałtownie zmienia się w rzeczywistość znaną nam, Polakom, z osobistych doświadczeń: świat niskich płac, problemów mieszkaniowych, braku perspektyw i specyficznych stosunków między pracodawcą i pracobiorcą, które, bez przesady, można nazwać dyktaturą.
Barbara Ehrenreich wchodzi do świata kelnerek, pracowników firmy sprzątającej, hipermarketu i domu opieki. Jej głównym celem jest ustalenie stosunku między generowaną płacą a regulowanymi rachunkami. Czy osiem godzin ciężkiej fizycznej pracy za stawkę 7 dolarów za godzinę wystarczy, by godnie żyć? Okazuje się, że nie tylko nie wystarczy, by przyzwoicie egzystować, ale w wielu przypadkach pracownik w ogóle nie jest w stanie się utrzymać, głównie z powodu wysokich czynszów mieszkań. Pozostaje więc wyniszczająca zdrowie praca na dwóch etatach, ciągłe oszczędzanie i wegetacja na krawędzi ubóstwa. I nadzieja na poprawę sytuacji. Jednak, co autorka również sprawdza osobiście, pomoc socjalna rządu i jego działania na rzecz taniej siły roboczej pozostawiają wiele do życzenia i w wielu przypadkach są czysto iluzoryczne. Zupełnie jak w Polsce.
Wśród licznych spostrzeżeń i wniosków Ehrenreich szczególnie ciekawe są te dotyczące psychiki osób o najniższych zarobkach. Związki zawodowe formalnie legalne, nie istnieją, a pracodawca, dzięki systemowi trików manipulacyjnych, trzyma pracownika w szachu. Urobienie podwładnego, wyzbycie go woli walki o egzekwowanie praw, czy lepsze warunki pracy, to kwestia przemyślanej, i popieranej przez państwo, strategii represji. Pracownik musi poddawać się, często wykraczającym poza elementarne zasady intymności, testom osobowościowym i na obecność narkotyków, zaś na terenie pracy jest pod stałą kontrolą, traktowany jak potencjalny narkoman, obibok i złodziej. Z czasem firma jawi mu się jako królowa matka, której należy się ścisłe podporządkowanie i posłuszeństwo. W tych psychologicznych mechanizmach wyrobionych u pracowników oraz w zbyt wolnych i niewystarczających działaniach rządu w takich kwestiach jak wzrost zarobków czy ochrona praw pracowniczych autorka reportażu upatruje przyczynę zastoju w tym sektorze gospodarki. Nie należy jednak sądzić, że książka oświeci ludzi, których życie opisuje. Z prostej przyczyny. Nie stać ich na uczestnictwo w kulturze, kupowanie i czytanie książek. Mimo to jest pozycją ważną, a dla osób planujących wyjazd za ocean za chlebem, wręcz obowiązkową. Łatwo się może okazać, że po wielogodzinnym locie do krainy zysków, nieoczekiwanie znajdą się ponownie nad Wisłą.
Beata Wawryniuk