Wprawną ręką doświadczonego kucharza mieszasz swój autorski, popisowy sos, jednocześnie pilnując rosnącego drożdżowego ciasta i nadzorując pomocników krojących szynkę, warzywa, pieczarki, sery. Ta pizza będzie idealna, jedyna w swoim rodzaju, taka, jakiej świat nigdy jeszcze nie ujrzał. Będzie rozpływać się w ustach, gładzić podniebienie i będzie sprawiała, że do twojej restauracji przyjdą po nią ponownie nie raz. To nazywa się klucz do sukcesu w branży gastronomicznej – oczarować gości najlepszym smakiem.
Mira prowadzi z mężem dobrze rozwijającą się i przynoszącą jej wiele szczęścia oraz satysfakcji włoską restaurację w centrum Nowego Jorku. Jej plan dnia jest napięty, żyje jednak pełnią życia i rozwija się w tym co kocha ? gotowaniu, jednocześnie zaspokajając smakowe zachcianki swoich gości. Niestety, po zdradzie i rozwodzie męża, będzie musiała zawalczyć o ukochaną knajpkę. Nie będzie to jednak proste, bo na drodze czeka na nią wiele nieprzewidzianych przeszkód. Zostaje przy niej jedynie mała córeczka i pasja do gotowania oraz… złamane serce. Czy będzie potrafiła dopiąć swego? A może jej szczęście leży gdzieś zupełnie indziej?
Choć nie należę może do największych żarłoków, to dobre i świetnie przygotowane posiłki bardzo sobie cenię. Osobiście lubię też od czasu do czasu coś upiec czy ugotować – sprawia mi to wiele radości. Dlatego też chętnie sięgam po książki o jedzeniu i kucharzach – lubię w nich to, że jest pokazana niezwykła pasja i zapał bohaterów -niesamowite. Po Szczęściu na widelcu nie spodziewałam się dzieła sztuki, przed przeczytaniem sądziłam, iż będzie to po prostu dobra powieść obyczajowa, z dobrze poprowadzonym wątkiem kulinarnym – i właśnie coś takiego otrzymałam.
Choć nic z tej książki może nie wyniosłam, to jednak spędziłam przy niej bardzo miło czas – język autorki jest bardzo lekki i ciekawy, co sprawia, iż czyta ją się naprawdę szybko i przyjemnie. Opisywane wydarzenia może nie są zbytnio zaskakujące czy oryginalne, za to mają w sobie pewien niezaprzeczalny urok, dzięki któremu wciąż kontynuuje się lekturę aby dowiedzieć się co będzie dalej. Poza tym mogę dać dużego plusa za zakończenie – trochę otwarte, ale z drugiej strony autorka tej powieści lepiej zakończyć chyba nie mogła!
Muszę Was jednak ostrzec, że Szczęście na widelcu to powieść tak smakowita, z takimi pięknymi i bardzo obrazowymi opisami przeróżnych dań, iż niemożliwe jest by przy czytaniu nie ciekła wam ślinka i żebyście nie mieli ochoty od razu pobiec po coś do jedzenia. Bohaterzy niemal bez przerwy coś jedzą bądź ten posiłek sobie przygotowują (a nie zapominajmy, że znaczna większość z nich to właśnie kucharze), dlatego też niezbędnym dodatkiem tu musiało znaleźć się parę przepisów – umieszczone są na końcu książki (i są jej idealnym zwieńczeniem), a ja z pewnością ,któryś z nich wypróbuję, bo zapowiada się… smakowicie!
Na wakacje szukamy książek lekkich, ciekawych i nienużących, a ta właśnie do takich należy. Świetnie i szybko się ją czyta, a na plus można zaliczyć jeszcze bardzo ładną, estetyczną i niebanalną okładkę, jaka robi apetyt na jak najszybsze zapoznanie się z lekturą. Myślę, że ci, którzy nie nastawią się za bardzo nie będą zawiedzeni, ja jako lekką powieść, Szczęście na widelcu jak najbardziej polecam!
Paulina Żmuda